niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 24

Amanda

Nie rozumiałam dlaczego do mnie przyszła. Siedziała na krześle i wpatrywała się we mnie wielkimi oczami. Nie rozmawiałyśmy. Każda pogrążona we własnych myślach. Minęło osiemnaście lat. Osiemnaście pieprzonych lat, przez które nie próbowała się nawet ze mną skontaktować. Tak nie zachowuje się matka. Chciałam jej tyle wyrzucić, powiedzieć kim dla mnie jest, ale nie potrafiłam się odezwać. Nie chciałam wchodzić z nią w żadne dyskusje.

Zastanawiałam się, gdzie teraz jest Zayn i kto w ogóle pozwolił jej do mnie przyjść. Wiedział, że jest moją matką? Miałam z nim tyle do omówienia, ale jak zawsze w najgorszych chwilach zniknął. Modliłam się tylko w duchu, by wrócił.

- Więc… - zaczęła Stella.

- Nie chcę z panią rozmawiać. – fuknęłam obrażona. Może miałam jej jeszcze skoczyć w ramiona.

- Mandy, ja… - przyglądała mi się i zatrzymała w pół słowa.

- Chciałabym żebyś wyszła. – zwróciłam się do niej wprost. – Nie będę owijać w bawełnę. Nigdy nie miałam matki i to się nie zmieniło. Nie chcę ciebie tutaj. Pogarszasz sytuację.

Wyglądała na przerażoną. Spuściła głowę. Wyglądała jakby miała się zaraz popłakać. Nie było mi jej żal. Czy przejmowała się, gdy siedziałam w domu dziecka? Albo czy odezwała się do mnie słowem na ten temat, gdy zapisałam się do liceum, w którym była dyrektorką?

- Umieram. – dodałam wrednie. – Cieszę się, że mam matkę obok w takich chwilach.

W końcu po jej polikach spłynęły łzy. Czułam w pewnym stopniu satysfakcję. Cóż, cierpiałam tyle lat, ona też mogła.

- Ty nie rozumiesz… - zaszlochała.

Prychnęłam pod nosem i zaczęłam bawić się palcami, znów zamyślając. Czego miałam nie rozumieć?

- Nie dałabym sobie rady… - wyciągnęła dłoń, by chwycić moją, ale szybko ją odtrąciłam.

- Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam zła.

Drzwi otworzyły się z hukiem. Zayn stał ze zblazowanym wyrazem twarzy. Niespodzianka!

- Co się stało? – podszedł bliżej. – Stello? – pochylił się nad kobietą, po czym podniósł na mnie wzrok.

Wzruszyłam ramionami i wywróciłam oczami. Zacisnął usta, czekając na odpowiedź. Blondyna siedziała roztrzęsiona, a ja w pewnym stopniu zaczęłam mieć z całej sytuacji ubaw.

- Niezłą szopkę odwaliłaś. – zaśmiałam się. – Nic się nie stało Zayn, taka tam rozmowa matki z córką.

Malik wyglądał jakby ktoś przywalił mu w twarz. Leki źle na mnie działały. Wszystko było takie śmieszne, że wybuchnęłam głośno, nie mogąc się uspokoić.


Zayn

Nie spodziewałem się tego. Wyszedłem tylko na chwilę, a musiało wydarzyć się akurat coś takiego! To miał być jakiś żart do cholery? Patrząc na Mandy, można było tak stwierdzić. Śmiała się w głos, widząc mój wyraz twarzy. Byłem zszokowany i całkowicie poniżony. Powiedziała jej?

- Musimy pogadać. – bąknąłem, wyprowadzając Stellę na korytarz.

Skinąłem głową w stronę Caluma, by zajął się Amandą.

Czterdziestolatka zanosiła się od płaczu. Nie mogliśmy spokojnie porozmawiać. Westchnąłem i posadziłem ją na krześle, obejmując ramieniem. Wtuliła się we mnie, płacząc w klatkę piersiową. Byłem zbyt miękki. Dlaczego wszystko musiało dziać się naraz? Natalie, Mandy i Stella. Nie byłem w stanie tego ogarnąć i zacząłem się w tym gubić. Gubić we własnych kłamstwach. Jeśli Man dowiedziała się o moim romansie, wszystko wisiało na włosku. Dziwne. Odrzuciłem ją, jednak wciąż chciałem, by była obok i zależało mi na niej jak skurwysyn.

- Powiesz mi o co chodzi? – odsunąłem od siebie blondynkę i zmusiłem, by na mnie spojrzała.

Była zrozpaczona i szukała pocieszenia, jednak szybko uniknąłem jej próby pocałunku. Fuknąłem głośno, by się otrząsnęła. Siedziała spłoszona i na nowo po jej policzkach spłynęły łzy.

- Bo… - pociągnęła nosem, a ja zirytowany wywróciłem oczami. – jestem matką Manny. – szepnęła.

- Kurwa! – znów krzyknąłem, podnosząc się z krzesła. – Jesteś normalna?!

Co to miało do cholery znaczyć? Posuwałem matkę i córkę? Jakiś absurd!

- Wiedziałaś o nas?

Skinęła przestraszona głową i złożyła nieskładnie ‘przepraszam’. Miałem to w dupie. Jak można być tak popierdoloną osobą? Przecież mnie zaszantażowała! Nie chciałem tracić pozycji i Amandy. To miał być jeden raz…

- Wyjdź stąd. – rzuciłem krótko. Pokręciła głową i złapała mnie za nadgarstek. – Nie chcę cię widzieć, ona też.

Zabrałem rękę i ruszyłem do wyjścia. Musiałem pomyśleć. Musiałem się zrelaksować. Nie ogarniałem już nic. Co ja najlepszego do chuja wafla zrobiłem?!

Sam w tamtym momencie brzydziłem się siebie. Brzydziłem się jej i nie wiedziałem jak przeprosić Mandy. Jej nie dało się już przeprosić. Zawiodłem ją tyle razy. Ciążą, sprowadzeniem byłego wychowawcy, pierdoleniem jej matki.

Usiadłem załamany na schodach szpitalnych. Ludzie nie zwracali na mnie uwagi. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem. Rodzice mieli racje. Kiedyś zginę we własnym egoizmie. W każdej z moich podjętych decyzji chodziło tylko o mnie. Nigdy nie pomyślałem o drugiej osobie. Nigdy nie zasługiwałem na to, czym obdarzyło mnie życie. Wszystko przez pierdolone pieniądze, których nigdy mi nie brakowało. Myślałem, że mogę wszystko kupić. Kiedyś na drogie zabawki złapałem Camillę, potem wydawało mi się, że Mandy, a Stella to tylko przelotna przygoda. Było inaczej.

Westchnąłem i zgasiłem szluga. Na chuj ja brałem tę posadę w szkolę? Mogłem zostać kim chciałem, a wybrałem zawód nauczyciela, bo moja matka też nauczała angielskiego i zaraziła mnie miłością do sztuki. Kurwa mać!

***

Blisko godzinę zbierałem się, by wejść do środka. Kalkulowałem wszelkie za i przeciw. Idiota. W końcu zebrałem się na odwagę, gdy młody Hood wyszedł z salki.

- Lecę na próbę. – rzucił.

Jakby mnie to kurwa obchodziło. Na szczęście zachowałem komentarz dla siebie. Nie był niczemu winien, tylko ja.

- Dzięki. – wstałem i wyciągnąłem dłoń.

Pokręcił tylko głową i sobie poszedł.

Genialnie! Jeszcze mały skurwysyn podkopuje mój dołek. Mógł mi od razu zajebać lepa, zabolałoby mniej niż zdeptana godność osobista. To jeszcze w ogóle u mnie istniało?!

Nacisnąłem klamkę. Brunetka szybko obróciła głowę w moją stronę. Jej wzrok był pusty. Kompletnie. Wyglądała jakby chwile wcześniej płakała. Usiadłem bez słowa obok niej i złapałem jej dłoń. Ścisnęła mocniej moją, milczała. Tak okropnie się zmieniła. Wyglądała żałośnie. Nie jak ponętna osiemnastka, którą spotkałem. Wyglądała jak czternastolatka z anoreksją. Wielkie, brązowe oczy, szary kolor skóry, wszystko zapadnięte.

- Przepraszam. – szepnąłem z wielką gulą w gardle.

Skinęła słabo głową. W jej oczach zabłysnęły świeże łzy. Tyle chciałem jej powiedzieć, ale nie potrafiłem. Sam się rozpłakałem. Jak dziecko. Powinna była wiedzieć, że jest dla mnie ważna. Powinienem był być jej ostoją, ale to ona starała się mnie pocieszyć. Wyciągnęła do mnie ręce. Pochyliłem się i wtuliłem w jej nogi. Bawiła się moimi włosami zmęczona i bezsilna.

- Nie rycz. – zaśmiała się. – To ja mam powody do płaczu.

Pokręciłem szybko głową, ale nie wydusiłem znów słowa. Mięczak.

- Tyle lat była obok… i wcale jej nie obchodziłam… - powiedziała słabo.

Nie chciałem na nią patrzeć. Nienawidziłem, gdy płakała. Nienawidziłem naszych poważnych rozmów, gdy się zamartwiała. Miała dopiero osiemnaście lat, a tyle przeszła. Gdybym mógł cofnąć czas i podjąć inne decyzje.

- Mnie… - bąknąłem i urwałem.

- Pamiętasz jak tańczyliśmy w klubie, gdy zrobiliśmy to po raz pierwszy? – zaśmiała się ocierając łzy. – Całowałeś mnie pod ścianą i powtarzałeś, że mnie pragniesz.

- Pamiętam…

Nie pamiętałem. Nie wiedziałem jak znaleźliśmy się na jednej imprezie, kto do kogo podszedł i jak znaleźliśmy się w hotelu. Nie pamiętałem pierwszej wspólnej nocy. Wiedziałem tylko jedno. Następnego dnia zawróciła mi w głowie. Wciąż zwodziła i zwodziła. W szkole, po szkole, wszędzie! Owinęła sobie mnie wokół palca, a ja ją. Poczułem się zbyt pewnie i trafiliśmy do szpitala. Historia bez happy endu.

Uśmiechała się, przyglądając się z góry. Aparatura, do której była podpięta, pikała jak szalona. Była okropnie zdenerwowana. Podniosłem się i pocałowałem ją w czoło.

- Już nie płacz, będzie dobrze…

- Nie będzie. – pokręciła głową. – Masz już dziecko, powiedziałeś, że mnie nie kochasz.

Zawahałem się.


- Masz rację…

Od autorki:

Wohooo! Jest oto i on, po dość krótkiej przerwie! :D
Powinnam teraz spać, bo jutro długa droga do Krakowa, ale szalejąca za oknem burza dała mi wenę!
Dostałam informację, że zostałam nominowana w kategorii "Blog Miesiąca" na:
Nie wiem, kto mnie zgłosił, na czym to w sumie całkowicie polega i czy chcę wygrać, bo nie będę Was niczym przekupywała do głosowania, ale jeśli ktoś chce to zapraszam. Konkurencja silna! Haha.

Nie wiem co tu jeszcze napisać, więc pozdrawiam wszystkich! Buziaki :)

PS. Jak wyłapiecie błędy, dajcie znać, bo jest 3 i nie mam już siły xd

19 komentarzy:

  1. Ojej super rozdział ^^ z reszta jak każdy
    Milej podróży życzę i czekam ma kolejny rozdział xx @kasnap98

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh ten Zayn... Przeciez on kocha Mandy! A jej matka to kompletna porazka ;O Rozdzial swietny, jak zawsze <3 @Izziex33

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    @klaudiamalfoy

    OdpowiedzUsuń
  4. żal mi amandy mam nadzieje że wszystko będzie dobrze wyjdzie ze szpitala i będzie szczęśliwa razem z malikiem
    rozdział jak zawsze świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ce, Ty to jak masz wene, to az nie wiadomo, czy smiac sie czy plakac xD
    To wszystko jest takie smutne i dramatyczne, ale sposob w jaki ubierasz ironie i wgl, powoduje ze mam banana na twarzy :)
    I kurde... Chce Mandy z Calumem!
    Udanego wypadu do Krakowa :)
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Woohoo Ce bejbe ;) jest genialny xx:
    @_love_is_red_

    OdpowiedzUsuń
  7. Mandy & Calum <3333
    Idź sie Malik pieprzyć ze Stellą!
    Mandy ma być z Calum'em !
    Co do rozdziału to genialnie to wszystko poopisywałaś.Zgodzę się z koleżanką wyżej bo też uśmiech na twarzy się pojawił :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Mandy ;( mam nadzieję, że z nią bedzie wszystko dobrze i pozbiera się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie również banan zagościł na twarzy :) dziękuję Ci za to. Rozdział jak zawsze świetny!
    Życzę dużo weny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez chyba wole zeby Mandy byla z Calumem , on jest dla niej bardziej odpowiedni , taki romantyk,kochany
    Zayn niech idzie gdzie pieprz rosnie ,lepiej dla nich obojgu bedzie jak skoncza ze soba ,ale jeśli nie ,to i tak bedzie fajnie ,byleby Mady byla szczesliwa,nie wiem czy to co napisalam ma sens ,ale chce zeby było fajnie ;*
    Zycze weny i do nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. boziuyyyy ja chce nexta kocham to opowiadanie hehbjennjenjjdnnifbhjkkrbuusjpnduidjjekdnekdjrn

    OdpowiedzUsuń
  12. Cuuudowny '-' Kurczę chciałabym aby Malik wydoroślał xd Zaam :* Fajnie było by gdyby Zayn stał się w pełni normalny hahaha i byli szczęśliwi z Amandą . Hahahaha ale by było gdyby sie okazało że Am - Amanda tez jest w ciąży . Pozdrawiam ,

    Zapraszam,to dla mnie wazne bo dopiero zaczynam . Prosze o komentarz : http://insanity-zayn.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaam , popieram anonima wyżej ;)
    Rozdział genialny,świetnie piszesz a wykonujesz zwiastuny na zamówienia ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Cholera genialny. Niech Mandy będzie z Calumem! :D Świetnie piszesz i życze weny xx

    I skromnie zapraszam. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz. Autorka będzie skakać ze szczęścia! xx
    http://psychopathic-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Super i życzę dużo weny :D Prosze poinformuj mnie na tt : @WikaOnaDirectio

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski blog wcale nie dziwię ci się, że zostałaś nominowana.
    Mam jakieś takie wrażenie, że Malik w końcu doszedł do tego, że kocha Man. Baaardzooo bym chciała, żeby byli razem, tak na serio.
    Jeśli mogłabyś mnie informować to bardzo proszę! @Ma_Ti00

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak nazywa się piosenka ze zwiastunu którego miniaturka jest po prawej na blogu ? :) P.S świetny blog :*

    OdpowiedzUsuń

Za komentarz licz, że Malik zrobi z Tobą to co z Amandą aha ;) x