czwartek, 2 października 2014

Rozdział 29

Zayn

- Szefie mamy problem… - usłyszałem w słuchawce telefonu.

Zerknąłem na wyświetlacz. Stróż z teatru. Godzina druga w nocy. Westchnąłem i mrugnąłem kilkakrotnie. Znów przyłożyłem komórkę do ucha.

- Jaki problem?
- To nie na telefon, szef musi się pojawić tu jak najszybciej… - staruszek był przerażony.
- Ta, zaraz będę. – bąknąłem pod nosem i się rozłączyłem.

Cholera.

Wstałem z łóżka, klnąc pod nosem. Byłem w trakcie jakiegoś pięknego snu i zostałem z niego brutalnie wyciągnięty. Co mogło być tak ważnego, żeby ściągać mnie o drugiej w nocy z łóżka?!
Autem jechałem jak na ścięcie. Nie miałem siły na jakieś awantury. Od pewnego czasu nie miałem siły na nic. Poddałem się.

Nie lubiłem tego miejsca, miałem ochotę już dawno sprzedać ten durny teatr. Może ktoś zrobiłby z nim coś porządnego, jakieś warsztaty. Ja nie miałem na to pomysłu. Wszystko mi się posypało przez Amandę i Camillę.

Szczerze? Tęskniłem za nią, ale ona nie chciała mnie już widzieć. Przynajmniej tak czułem. Nawet na mnie nie spojrzała, gdy wpadliśmy na siebie w szkole. Było mi przykro, ale to głównie ja zawaliłem…

W teatrze były zapalone chyba wszystkie możliwe światła. Rozglądałem się uważnie, szukając owego problemu. W końcu, gdy znalazłem się przy drzwiach do sceny, dostrzegłem starszego stróża, pana Cooka.

- Zgon… - facet zachłysnął się powietrzem. Był przeraźliwie blady i nerwowo się trząsł.
Uniosłem brew i minąłem go, idąc szybkim krokiem w stronę sceny. Byłem ciekaw. Pewnie jakiś bezdomny włamał się do teatru, szukając miejsca do odpoczynku. Takie historie się zdarzają, nie byłbym wielce zaskoczony.

Im byłem bliżej sceny, tym bardziej nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Na parkiecie leżała drobna postać. Szybko ją rozpoznałem, jednak powtarzałem w myślach, że to nie ona. Musiałem się mylić. Nie chciałem, by obraz, który miałem przed oczami, okazał się najsmutniejszą prawdą.

Wskoczyłem na scenę, zahaczając stopą o wystającą listewkę. Byłem przerażony. Nie myślałem o bólu, który odczułem przez upadek. Skupiłem się na jednym - jej bezwładnie leżącym na podłodze ciele.
Zrozumiałem dlaczego Cook cały się trząsł. Martwa nastolatka na scenie, szokujące.
Złapałem ją za ramię i obróciłem delikatnie w moją stronę. Potrząsnąłem za nie. Wpadłem w amok, widząc, że dziewczyna nie reaguje. Szarpałem w końcu obiema dłońmi. Cook odzyskując pewność siebie, wbiegł na scenę i zaczął odciągać mnie od zwłok. Zwłoki. Amandy.

- Szefie, dzwonie po policje, zaraz ją zabiorą! – zaczął krzyczeć, starając się wywrzeć na mnie jakiekolwiek wrażenie.

- Zostaw nas samych! – wrzasnąłem wściekły, że wpadł na pomysł uspokajania mnie. – Proszę… - bąknąłem, przestając się wyrywać. – Znałem ją.

Na jego twarzy znów pojawił się niepokój. Wyglądał jak przerażony chłopiec, ale wszystko maskowały zmarszczki na jego twarzy. Skinął głową i zawrócił do wyjścia. Wiedziałem, że nie opuścił pomieszczenia i obserwuje każdy mój ruch, ale miałem to gdzieś.

Siedziałem sparaliżowany obok martwej dziewczyny. To uczucie było mi tak obce. Jakbyś wpadał w otchłań, nie mogąc znaleźć żadnego punktu zaczepienia, by powrócić na stały grunt. Nagle wszystko straciło swój sens. Świat nie był już kolorowy. Straciłem ją. Najgorsza myśl, którą ciągle starałem się wyrzucić z głowy.

Przysunąłem się bliżej i podciągnąłem niepewnie głowę dziewczyny na swoje kolana. Nie wyglądała na nieżywą. Zdawało się, że wpadła w głęboki sen, z którego po prostu nie może się wybudzić. Nie wiem kiedy, po moich policzkach spłynęły łzy, które mieszały się z potem. Po całym ciele przeszły mnie dreszcze. Obserwowałem uważnie dziewczynę. Nie oddychała. Pogładziłem ją delikatnie po czole, odgarniając na bok rozwalone włosy. Cmoknąłem ją w czoło, wybuchając szlochem.

„- Dlaczego Amando? Nigdy nie chciałem, abyś odchodziła. Może nasze drogi się rozeszły, ale ciągle byłem obok, czekając aż wrócisz.”

Nie miała już okazji na powrót.

Natura człowieka sprawia, że godząc się na stratę ukochanej osoby, ukrywamy wewnętrzny ból. Kiedy jednak odchodzi na dobre, uświadamiamy sobie jak bardzo nam jej brakuje. Oddalibyśmy wszystko, by wróciła.

- Ostatnie miesiące nie były dobre, wiem… - szepnąłem, gładząc kciukiem jej policzek.

Rozmawiałem z nią, a raczej prowadziłem monolog. Mandy miała już nigdy mi nie odpowiedzieć. Miałem już nigdy nie usłyszeć jej wymądrzania się i marudzenia. Już nigdy nie poczuć jej przyśpieszonego bicia serca tuż przy mojej klatce.

- Nie mówiłem tego głośno, ale uwielbiałem, gdy to robiłaś. – pociągnąłem nosem, uporczywie rozmasowując twarz nastolatki, jakby to miało w jakiś sposób pomóc. – Kiedy siedziałem nad sprawdzianami, a ty wdrapywałaś się na moje kolana i wtulałaś, przeszkadzając. Denerwowałem się, ale oddałbym wszystko, żeby znów to poczuć. Kochanie, proszę obudź się…

Była taka zimna, blada i wychudzona.

Egoistyczny dupek. Mogłem temu zapobiec. Nie dopuścić do sytuacji, gdzie dziewczyna targnęła się na własne życie. Myślałem, że sprawy obiorą odpowiedni tor i wszystko się ułoży – samo. Nic nie dzieje się z przypadku. Napotykamy na swojej drodze życiowej wielu ludzi. To my zmieniamy ich życie, a oni nasze. Jeden gest, słowo wypowiedziane milszym tonem. Dzięki temu ktoś może pomyśleć sobie ‘jestem czegoś wart’. To ja ją zniszczyłem. Pozwoliłem spaść na dno i rozpaść się na kawałki.
Moja bogata wyobraźnia wymazała wcześniej sytuacje jak ta. Uważałem, że dziewczyna jest rozważniejsza. Była jednak krucha, jeden trzask i obróciła się w pył. Nie było czego zbierać…

- Aniołku… - błagałem rozpaczliwym tonem.

W końcu przyjechała policja. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Przyciskałem jej twarz do swojej klatki, nie chciałem żeby mi ją odbierali. Każda minuta z jej martwym ciałem była dla mnie ważna.


Kiedy ją odsunęli, miała otwarte oczy. To był przebłysk nadziei, jednak uświadomiłem sobie, że bezwarunkowo, nieboszczyk rozluźnia wszelkie mięśnie, stąd uniesione powieki i rozchylone usta. Wyglądała jakby krzyczała, wołała o pomoc. Odbierali mi ją. Było pogotowie, wszyscy coś między sobą szeptali. Ostatni raz miałem okazję przyjrzeć się jej twarzy, oczom. Była taka piękna i młoda. Była…

Od autorki:

Krótko, minęło dużo czasu, wiem. Opowiadanie się nie kończy.

ask: www.malik69monday.tumblr.com/ask
twitter: www.twitter.com/cecesky

Tak w razie pytań.
#FuriousFF - nadal czytam wasze opinie