niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 17

UWAGA. ROZDZIAŁ DLA LUDZI O STALOWYCH NERWACH, TO NIE JEST ŻART.

Amanda

Zastanawiałam się kto tu tak na serio był w ciąży. Camilla czy Zayn? Nie znałam nigdy nikogo, kto miałby tak popierdolone wahania nastrojów. Zachowywał się jak sukinsyn, olewał mnie, zrozumiałe, dziecko. Tylko jak on do chuja nagle rzuca dla mnie wszystko i jest potulny jak baranek, skacze wokół mnie, dopieszcza…
Nie, żebym narzekała. Był po prostu jedną, wielką zagadką. Oczywiście, cieszyłam, się, że poświęcał mi uwagę, ale kolejnego dnia nie pozwalał się dotknąć. Wariowałam. Szczególnie, gdy wychodził na zakupy z Cam. My nie mogliśmy pokazywać się publicznie razem. Bolało.
Calum był cały ten czas obok, ocierając moje mokre od płaczu policzki rękawem. Widziałam, że też cierpi z tego powodu. Nigdy nie byłam tak bardzo zakochana jak w Maliku. Okej, raz.
To dość długa i przykra historia. Do tej pory Zayn był jedyną osobą, której o wszystkim powiedziałam. Zapytał mnie z kim przeżyłam swój pierwszy raz. To była okropnie żenująca sytuacja. Bardzo się krępowałam, ponieważ rzadko kiedy opowiadałam komukolwiek o swoich uczuciach, o wszystkim, co siedzi tam głęboko we mnie.
Bywało, że coś napomknęłam Beth, od której wynajmowałam mieszkanie czy Claire. Nie potrafiłam jednak rozmawiać z nimi na tematy seksu. Claire… była dziewicą, a Beth… no miała gdzieś koło 70, więc pewnie dawno zapomniała co to jest.
Mój pierwszy raz nie był szczytem marzeń. Miałam szesnaście lat i o seksie wiedziałam tylko to, czego nauczono nas w szkole. Nie kumplowałam się ze starszymi kolesiami z domu dziecka, no w sumie z nikim się nie kolegowałam. Mój wychowawca… był nim wtedy młody i przystojny dwudziestotrzylatek. Tak, to chore, ale wierzyłam, że mu na mnie zależy. Obiecywał mi wspólne mieszkanie i związek, gdy będę pełnoletnia. Okropnie mną poniewierał, a ja myślałam, że tak powinno być. Nie miałam z tego nic oprócz ‘przeczucia’, że jestem kochana. Wcale tak nie było. Zwykłe złudzenie. Nigdy nie zaznałam miłości, więc, gdy czasem budziła się we mnie myśl; ‘a może Zayn coś czuje’, wyrzucałam ją szybko z głowy.
Chodziłam posiniaczona, wyczerpana. Już chyba lepiej traktował szmatę do podłogi. Jeszcze dwa lata temu robiłam rzeczy, których nie pokazują na wielu pornosach. Cofało mnie na samą myśl.
Wraz ze skończeniem osiemnastki, mój ideał zniknął. Skończył pracę w bidulu i rozpłynął się w powietrzu. Zmienił numer, adres zamieszkania, maila. Miał mnie centralnie w dupie. Zawsze miał. Pewnie wyniósł się do innego domu dziecka i tam pieprzył kolejną, naiwną małolatę, która szukała szczęścia. Faceci to skurwysyny. Okręcą cię wokół swojego kutasa i tańczysz na nim jak ci zagrają, tylko po to, byś czuła się jak ta jedyna.

Był słoneczny dzień. Weekend. Szczerze, cudowny, wiosenny dzień. Po ostrej kłótni z Zaynem o Cam i ciążę, przeżyłam tydzień na dochodzeniu do siebie, we własnym mieszkaniu. Nie odzywałam się do Malika. Miałam kilka dni wolnego od szkoły, zrobiłam porządki u Beth, spotkałam się z Claire i razem poszłyśmy na koncert Caluma.
Tak bardzo za nim tęskniłam. Za jego uśmiechem, pozytywną energią. Podczas koncertu zagrali kilka moich ulubionych kawałków. Ludzie świetnie się bawili. Ja również. Piosenka ‘Heartbreak Girl’ stała się numerem jeden. Bardzo przypominała mi… mnie.
Cal pomachał mi ze sceny. Serce rosło mi z dumy.
Muzyka to moja druga ukochana rzecz, zaraz po tobie.’ – powtarzał ciągle, gdy opowiadał o zespole.

- Man, po koncercie pijemy z chłopcami! – Claire krzyknęła mi do ucha.
Cholera, minusy koncertów, wszystko dudni, laski piszczą.
Skinęłam w odpowiedzi głową.
Pod koniec występu poczułam wibrację na tyłku. Miałam na sobie ciasne jeansy, wokół było pełno ludzi. Ledwo wyciągnęłam telefon z kieszeni!
Sms od Zayna. SMS OD ZAYNA. Mało co nie wyskoczyłam w powietrze. Chciał się spotkać, pilnie. Kurwa. Miałam grać niedostępną, obrażoną, ale tak strasznie tęskniłam za jego mordką…
Clay pociągnęła mnie za nadgarstek i sama ruszyła w tłum. Chwila zwątpienia. Calum, Zayn, Calum, Zayn… Zayn.
Westchnęłam w duchu. Musiałam wpaść na genialną wymówkę, by nie obraził się, że nagle gdzieś zniknęłam.

Wyszłam z klubu i złapałam taxi. Głowa mi eksplodowała, ale miałam wyśmienity humor. Miałam go zobaczyć. Niecały tydzień, a ja czułam się jakbym miała zobaczyć go po roku czasu.
Po schodach wręcz wbiegałam. Skakałam co dwa, nawet trzy, by być na miejscu szybciej. Zdyszana zapukałam do drzwi, a gdy tylko je otworzył, rzuciłam mu się na szyję.
Pewnie nie spodziewał się takiego przywitania. Minęła dłuższa chwila, gdy objął mnie w tali i pomasował delikatnie dłońmi.
- Cześć mała. – jego ton głosu był wyjątkowo niski i poważny.
Może coś się stało? Boże, coś z dzieckiem?! Tyle na nie czekał…
Wyprostowałam i mu się przyjrzałam. Pokręcił głową, jakby czytał mi w myślach, po czym się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest i zaczęłam się rozbierać. Buzia mi się nie zamykała. Jak nigdy. Opowiadałam mu o wszystkim. Jak mi minął tydzień, co słychać u Beth, o koncercie Caluma. Chciałam wzbudzić w nim odrobinę zazdrości i wyrzutów sumienia, ale też pokazać, że potrafię się świetnie bez niego bawić.
Usiedliśmy w salonie. Zayn przełożył moje nogi przez swoje kolana i zaczął całować. Uśmiechnęłam się do siebie i bawiłam się jego włosami. W ustach czułam zapach tytoniu. Malik był genialny.
Nagle kanapa za moimi plecami delikatnie się ugięła. Oderwałam się od Zay’a i spojrzałam za siebie. Wszystko nagle zaczęło wirować. W moim żołądku doszło do rewolucji. Miałam ochotę zwymiotować.
Zerwałam się na równe nogi.
- Co on tu robi?! – krzyknęłam do Zayna, wciąż wpatrując się w przybysza.
Ledwo stałam na nogach. Przede mną siedział mój były wychowawca z domu dziecka. Ten jebany skurwysyn, William Fletcher.
Na twarzy miał swój popisowy, wredny uśmieszek. Blond włosy, idealnie zaczesane na bok. Przeszywał mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. Widać było między nim i Zaynem ewidentny kontrast, ale co on do chuja robił u Malika.
- Mandy – mruknął spokojnie Zayn i podał szklankę whisky Willowi. – Twój dawny znajomy wpadł, by zobaczyć co u ciebie słychać.
Wow, ton głosu Malika był taki stanowczy, zaborczy, ale też sarkastyczny. No, jak w ciąży. Kilka chwil wcześniej zachowywał się jak zakochany nastolatek.
Zmarszczyłam czoło. Fletcher, Malik, alkohol. Co mu odjebało…
Zerknęłam znów na blondyna. Skanował dokładnie moje ciało. Zagryzł wargę i spojrzał prosto w oczy. Nie mogłam przełknąć śliny ze stresu. Już wiedziałam po co przyszedł i czego chciał Zayn.
Cofnęłam się kilka kroków, na co Malik pokręcił głową.
- Na kolana suko. – usłyszałam głos mojego byłego wychowawcy.
Zagubiona nie wiedziałam co zrobić. Obaj przyglądali mi się władczym wzrokiem. Byłam przerażona, domyślałam się, co mnie czeka.
Teraz było ich dwóch. Trójkąt? Nie ma mowy. Osiemnaście lat. Gdzie ci pojebańce mają mózgi? Pewnie na głowy zamienili się dawno ze swoimi chujami.
- Słyszałaś dziwko? Na kolana. – Zayn mu zaoponował.
Odwróciłam wzrok i powoli klęknęłam. Nie wierzyłam, że to się dzieje. Miałam nadzieję, że to sen lub coś innego. Koszmar.
William wstał i ruszył w moją stronę. Spuściłam głowę. Gdybym na niego spojrzała, dostałabym w twarz. Nie chciałam być znów bita i poniżana. Ufałam Zaynowi, chyba za bardzo…
Tak się kurwa przejechać. Przecież przez tyle razem przeszliśmy, a on nadal myślał o mnie tylko pod względem erotycznym.
Pokręciłam szybko głową, by wyrzucić z głowy tę myśl. Obym się myliła…
Zobaczyłam buty Willa. Eleganckie, czarne, wręcz się świeciły. Miałam ochotę na nie napluć i spierdolić, ale… nie było o tym mowy.
Nagle jeden z butów zniknął z pola widzenia. Nabrałam powietrza. Po chwili poczułam go na karku. Złożyłam się wpół bez protestu. Moje czoło dotykało miękkiego dywanu. Szmaciarz wpierdolił się brudnymi buciorami na biały dywan i wykładzinę.
Ciekawe co na to wszystko Zayn. Dlaczego się temu przyglądał i na to pozwalał? Był taki sam?’ – po mojej głowie kołatało się milion pytań, na których nie mogłam uzyskać odpowiedzi. Lepiej było się nie odzywać.
Znałam Willa zbyt dobrze. Jeden zły ruch i dostaję ostre lanie po całym ciele. Nie chciałam jednak, by Malik na to patrzał. Mógł załatwić to w inny sposób.
- Wyliż mi buty.
Zakręciło mi się w głowie. Pierdolony fetyszysta i jego pojebane gierki. W tamtej chwili prędzej zwymiotowałabym mu na buty niż je wylizała.
Zayn na to patrzy.’ – w oczach poczułam łzy.
Podniosłam delikatnie głowę i mu się przyglądałam. On robił to samo. Siedział w rozkroku, łokcie na kolanach, wzrok skupiony. Widziałam, że lekko spanikował, ale nie ruszył się z miejsca.
Znów noga Willa na moim karku. Przycisnął mnie do buta. Niechętnie wysunęłam język i przez słone łzy polizałam materiał skóry. To było obrzydliwe. Robił różne rzeczy, ale tego nigdy wcześniej.
Zmienił się, był drastyczniejszy, nie było w nim już pohamowań.
- Podnieca cię to suko? Kiwnij głową.
Poruszyłam nią delikatnie. Pod jego butem znalazły się moje włosy. Mało co ich nie wyrwałam, by to zrobić. Zaszlochałam, nie przestając lizać.
- Ryczysz? – zabrał stopę i po chwili szarpnął mnie za włosy, podciągając do góry. – Na czworaka do Zayna. Masz mu obciągnąć, rozumiesz?
Spojrzałam na Malika. William również. Zayn się wyprostował. Spojrzeli sobie w oczy, wtedy brunet poklepał się w nogę.
- No Mandy, chodź do pana. – uśmiechnął się wrednie.
To nie był mój Zayn tylko podróbka Fletchera.
Robienie loda Malikowi nie przyniosło mi przyjemności jak zawsze. Miałam zaciśnięte gardło i widziałam jak się denerwuje, że robię to bez uczucia. Też szarpał mnie za włosy i próbował wepchnąć go głębiej.
Wszystko działo się tak szybko. Łzy spływały mi już po szyi, razem ze spermą Zayna. Zwykła szmata, całe życie.
Will odciągnął mnie od Malika i wepchnął do ust swojego kutasa. Od nadmiaru wszystkiego włączył mi się odruch wymiotny. Dostałam w twarz. Raz, drugi, przestałam liczyć. Przestałam się opierać, gdy ściągali mi spodnie, na zmianę pieprzyli. Bolało. Fizycznie i psychicznie. Dostawałam mocne uderzenia gołą rękę w pośladki. Nie wiedziałam czy robi to Zayn, czy William. Miałam siedzieć z wypiętą dupą.
- Tak to już jest z dziwkami Amando. – sarknął były wychowawca. – Kim jesteś?
Bąknęłam coś niewyraźnie pod nosem wykończona. Poczułam jak główka jego penisa ociera się o wejście do mojego odbytu. Jęknęłam i się spięłam. Schowałam twarz w dłoniach. Pchnął moje plecy, bym wypięła dupę. Ile to miało trwać. Chciałam umrzeć na tej kanapie. Materiał wbijał mi się w twarz, nie mogłam złapać oddechu, tym bardziej mówić.
- Kim jesteś?! – huknął.
- Dziwką! – krzyknęłam wściekła, gdy we mnie wszedł.

Zayn

Usiedliśmy na kanapie, obaj głośno dysząc. Nigdy nie przeżyłem takiego seksu. Był cudowny. To chore, że podniecały mnie krzyki i prośby Mandy o litość. Jej czerwona od klapsów dupa wyglądała zajebiście. Chciałem więcej, ale chodziła już o drżących kolanach.
Napiliśmy się whisky. Przyglądałem jej się uważnie. Ubierała się pośpiesznie, wycierając ospermioną twarz w papierowy ręcznik. Gdy była gotowa i ruszała do wyjścia, Will chrząknął.
- Dokąd się wybierasz?
- Do domu. – bąknęła niepewnie, nie patrząc na niego.
- Chodź tu. – poklepał na miejsce obok.
Dziewczyna usiadła, a facet wybuchnął śmiechem. Była skołowana, ja również.
- Suki nie siedzą na kanapie mała, zapomniałaś. Możesz posiedzieć w naszych nogach.
Amanda spuściła głowę i bez słowa to zrobiła. Wow, jak on to zrobił…
- Lata tresury. – znów zaśmiał się wrednie.
To był super pomysł, by go sprowadzić.

Od autorki:

'Kim jesteś?!' 'Jestem zwycięzcą!' XDDDDD

Nie dobra, bez śmiechów. Nie wiem, czy ktoś dotrwał. TO BYŁ TAK CHORY POMYSŁ, ŻE PEWNIE MACIE MNIE ZA JAKĄŚ PSYCHOLKĘ, PRZEPRASZAM.

Postać Amandy jest postacią dramatyczną, więc takie sytuacje zdarzają się w jej życiu. Błagam, napiszcie, że nie jestem chora -.-

Mam fazę na tę piosenkę, więc polecam, zapraszam, może się popłaczecie, wczuwając w to co się stało z Amandą i jak to z nią jest po tym wszystkim, bo linia melodyczna robi swoje :D



Kocham Was! Następny za kilka dni, bajooos!

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 16

Amanda
Zayn ostatnimi czasy przechodził sam siebie. Nie wiem co było tego powodem. Zerwał z Camillą i miał dla mnie więcej czasu. Zostawałam u niego na noce. To było takie cudowne, budzić się u jego boku z rana, po genialnym seksie. W łóżku zachowywał się jak prawdziwe zwierzę. Moje sutki były pogryzione, wszędzie miałam malinki. Dodatkowo wszystko mnie bolało, wliczając w to ostro przepieprzony tyłek.
Nie przeszkadzało mi to, może lekko dziwiło. Nigdy nie zachowywał się względem mnie czy mojego ciała w taki sposób. Podziwiał je. Czułam, że mu na mnie zależy. Przecież gdyby nie, zakończyłoby się na kilku numerkach.
Byłam najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Tym bardziej, że miałam przy swoim boku Caluma. Ostatecznie zostaliśmy przyjaciółmi. Był niesamowicie wyrozumiałym chłopakiem. Zależało mi na nim. Potrafił słuchać, doradzić. Bałam się, że zerwie ze mną wszelkie kontakty, albo, że będzie cierpiał przez złamane serce. Bóg zapłać, nic takiego się nie stało. Był wyjątkowo w dobrym humorze od dłuższego czasu. Nie chciał podzielić się ze mną informacją dlaczego, ale… no cóż. Cieszyłam się jego szczęściem.

Tego dnia wróciłam do domu wcześniej od Zayna. Zabrałam się za gotowanie obiadu. Czułam się jakoś inaczej. Jakby w moim życiu miało pojawić się coś przewrotnego. Postanowiłam ugotować spaghetti. Wychodziło mi najlepiej i miałam nadzieję, że jemu też posmakuje. Standardowo rozpłakałam się podczas krojenia cebuli. Gdy wrócił, akurat ją smażyłam.
- Co tak pachnie? – zawołał od progu.
Wszedł do kuchni, objął mnie od tyłu i cmoknął w polik.
- Hej maleńka.
Pobudził w moim podbrzuszu stado motyli. Tak go uwielbiałam. W szczególności takiego. Chciałam, by tak wyglądał każdy mój dzień. Każdy u jego boku.
- Spaghetti? Uwielbiam spaghetti! – wziął łyżkę i zaczął wcinać sos.
Pokręciłam głową i puknęłam go biodrem, odganiając od kuchenki.
- Nie jest gotowe! – wywróciłam oczami.
Odcedziłam makaron. W tym czasie Malik przebrał się ze swoich ‘roboczych’ – jak je nazywał – ciuchów. Uwielbiałam, gdy chodził po domu w czarnym podkoszulku. Jego ramiona wyglądały tak cudownie. Eksponował swoje tatuaże. Wyglądał niczym grecki bóg. Niesamowity widok, na który wręcz cieknie ślinka.
Wyłożyłam wszystko na talerze i polałam sosem. Zayn wcinął obiad z prędkością światła. Mój Boże, jak on to tak szybko przełykał! Nawet ja tak… um.
W międzyczasie odebrał telefon. Wywróciłam oczami, gdy usłyszałam podekscytowany głos Camilli. Dziecko rosło, rosło i rosło. Musiała relacjonować mu każdy moment z ciąży. „Dziecku rosną włoski, mam okropną zgagę”, „kopie dzisiaj jak szalone”. Dobra, będzie miał dzieciaka, ale tak okropnie mnie irytowała.
Zayn kiwał głową, jedząc dalej spaghetti. Przysłuchiwałam się mimowolnie Cam. Aż mi samej chciało się wymiotować. Wyrzuciłam niedojedzony makaron i zaczęłam zmywać. Malik skończył rozmawiać. Zerknęłam na niego ukradkiem. Odłożył widelec i patrzał się tępo przed siebie. Miał łzy w oczach.
- Będę miał córeczkę… - szepnął, przenosząc na mnie wzrok.
Kiwnęłam głową i się odwróciłam. Miałam ochotę się rozbeczeć. Widząc jego minę, wiedziałam, że go stracę.
Z czasem tak było… Zayn po pracy jechał do Camilli czy zwalniał się, żeby pójść z nią na usg. W mieszkaniu pojawiało się coraz więcej zabawek dla małego dziecka, zdjęcia z badań zagościły w jego portfelu, a moją garderobę zaczął przerabiać na pokój dziewczynki.
Mój mały, szczęśliwy świat znów zaczął się walić. Nie chodziło tu wcale o jego byłą, tylko o tę przeklętą ciążę. Zostałam zepchnięta na dalszy plan. Nienawidziłam tego. Ciągle brakowało mu dla mnie czasu, jedynie wieczorami. Liczyłam się tylko w łóżku.
- Jak dałabyś na imię dziecku? – zapytał, masując moje ramię, gdy leżeliśmy w jego sypialni.
Wszystko zaczęło mi się przewracać w żołądku. Żartował? Chyba nie był poważny. Odsunęłam się od niego i odwróciłam plecami. Usłyszałam westchnięcie. Już się nie odzywał, ale na bank nie spał. Lampka nocna była włączona. Rozmyślał.
Poczułam się jak idiotka. Niech sobie ustala takie rzeczy z przyszłą mamusią, nie ze mną. Poza tym ktoś tu niedawno miał wypierdolone w to, że urodzi mu się dziecko. Teraz tylko ciągle słyszę ‘córeczka to, córeczka tamto’. Może dobijało mnie to bardziej, że on cieszy się z narodzin dziecka. Moje niekoniecznie były wielkim wydarzeniem.
Nie miałam jak powiedzieć mu nawet nic co dzieje się ze mną. Byłam w domu dziecka, tamtejsza dyrektorka znalazła adres mojej matki. Zostawiła tylko adres. Nie znałam nawet jej imienia. Istniała możliwość, że już tam nie mieszka. Tak bardzo się wszystkiego bałam… Calum też nie miał dla mnie czasu. Ciągle łaził na próby. Dałam mu kosza, więc miał mnie gdzieś.
Czułam się zagubiona i niechciana…
- Chodź ze mną. – Zayn stanął nade mną i wyciągnął rękę.
Spojrzałam na niego leniwie, przygaszona i zniechęcona. Co znów? Seks pod prysznicem czy pomoc w meblowaniu pokoiku?
- Proszę…
Zmarszczyłam brwi i westchnęłam. Nie potrafiłam mu odmawiać. Z resztą to mogła być moja ostatnia szansa, by w jakiejś części pozostał mój…
Podniosłam się i ruszyłam za nim. Obserwowałam jego umięśnione plecy i cudowne pośladki. Kiedyś mogłam mówić ‘całe moje’, ale…
Zatrzymał się na końcu korytarza i otworzył drzwi od pracowni. Jego świątynia, miejsce ‘tylko dla prawdziwych facetów’.
Weszłam za nim do środka i się rozejrzałam. Nigdy tam nie byłam. To było takie niesamowite uczucie. Ściany pokryte różnorodnym graffiti, obrazki oprawione w anty-ramy. Na jednej ze sztalug widniał niedokończony rysunek kobiety w ciąży. Znów zrobiło mi się słabo. Ona tu przychodzi? Może jeszcze kurwa uprawiają seks.
Zayn stanął przede mną i cmoknął w czoło.
- Rozbierz się. – polecił.
Włączył dodatkowe światła, przy jednej ze ścian stało białe tło i owe reflektory. Miejsce, gdzie często robił zdjęcia, które później wywoływał w ciemni obok. Nigdy ich nie widziałam. Nie miałam pojęcia komu robił te zdjęcia wcześniej. Byłam tu pierwszy raz.
Ustawił krzesło na środku materiału i podał mi swoją koszulę, gdy stałam w samej bieliźnie. Pomógł mi ściągnąć stanik. Przełknęłam głośno ślinę. Jego dłonie powędrowały w dół moich pleców i zaczęły zsuwać koronkową bieliznę.
- Może lepiej z…? – bąknęłam.
Pokręcił głową.
- Ja tu jestem artystą, ty tylko modelką. – zaśmiał się.
Super, ‘tylko’. Nie chciałam, żeby aparat uwiecznił moją nagą… kobiecość. To było takie krępujące. Gdyby ktoś zobaczył zdjęcia, pewnie pomyślałby, że jestem dziwką. Usiadłam na krześle. Zayn podszedł i obsunął koszulę na moje ramiona, eksponując nagie piersi. Zagryzłam wargę, ale szybko wyswobodził ją spomiędzy moich zębów. Nabrałam głębokiego oddechu.
Zayn zrobił pierwsze zdjęcie i się uśmiechnął.
- Tak będzie idealnie… - szepnął i odsunął aparat na bok.
Przyciągnął wielką sztalugę i kolejne krzesełko. Usiadł na nim i wpatrywał się na zmianę, we mnie, w płótno. Zaczął szkicować. Moje serce biło szybciej, myślałam, że eksploduję. Akt? Najprawdziwszy akt? Ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Jego humor zmieniał się diametralnie. Co rusz niespodzianki. Jak nie opuszczony teatr, to mój nagi portret.
Siedziałam nieruchomo, zszokowana i zestresowana. Nie mogłam oddychać, ledwo mrugałam. Czułam jak moje zęby wbijają się w dolną wargę. W podbrzuszu narastało niespokojne podniecenie. Na całym ciele pojawiały się ciarki. W pomieszczeniu było niewiarygodnie chłodno. Dłonie Zayna wodziły po kartce. Marzyłam, że dotyka nimi mojej skóry, że mnie pieści. Jeknęłam w duchu. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Cholera.
Kiwnął delikatnie głową, nadal szkicując. W zębach trzymał ołówek, zerkał na mnie. Ten wzrok był przepełniony erotyzmem.
- Dotykaj się. – usłyszałam nagle jego polecenie.
Zamknęłam oczy i rozsunęłam dłonią uda, wyobrażając sobie, że należy do niego. Zatoczyłam opuszkami palców koło wokół łechtaczki i momentalnie zacisnęłam nogi. To było tak przyjemnie rażące uczucie. Moje czułe punkty były takie oczywiste. Dotykałam się dokładnie tam, gdzie zawsze robił to on.
Słyszałam jak ciągle szkicował. Był przy mnie i wszystko widział. Rozchyliłam specjalnie usta, wypięłam biodra na krześle, by to widowisko było jeszcze ciekawsze. Drugą dłonią ścisnęłam pierś i zaczęłam bawić się sutkiem. Nie kontrolowałam już tego. Przejechałam palcami między wargami i zaczęłam pieścić wejście.
- Jesteś moją ulubioną modelką. – odłożył ołówek z uśmiechem na ustach.

Na pewno się uśmiechał.

Od autorki:

Przepraszam, za opóźnienia. Mam teraz strasznie mało czasu. W ogóle wydaje mi się, że mniej i mniej osób to czyta. Nic nie piszecie na Twitterze (#hasztag#smuteg), tutaj nieliczne osoby, które powiadamiam, ale bardzo Wam dziękuję! Super jest znać Waszą opinię.

Rozdział... nie wiem... czwartek, piątek? Kocham!

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 15

Amanda

Kiedy wróciłam do swojego mieszkania, zorientowałam się, że na mojej komórce wisi kilkanaście nieodebranych połączeń od Caluma. Zawsze po szkole zapominam włączyć dźwięk. Nie należę do osób, które są fanami telefonów mobilnych, by siedzieć z nim cały czas w ręku. Lata zazwyczaj po całej torbie i wyciągam go dopiero, gdy jest mi potrzebny. Oprócz tego dostałam sms od Zayna. Bardzo podobało mu się to, co zrobiliśmy w klasie. Super, mnie napierdalało gardło. Uwielbiam seks, ale tylko, gdy to ja mam pełną kontrolę. Dawno nikomu tak nie obciągnęłam jak Malikowi, więc to nic dziwnego, że czułam ból.
Wracając do Cala, chciał się spotkać. Nie ważne czy zapierałabym się rękami i nogami, przyszedłby, więc się zgodziłam. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że ledwo zdążyłam odpowiedzieć, chłopak już dzwonił do drzwi.
Otworzyłam mu lekko w szoku, może mieszkałam blisko szkoły, ale bez przesady.
- Hej. – oparł się o drzwi i mi przyglądał.
Przełknęłam głośno ślinę, nie wiedząc o co chodzi. Może miałam coś na twarzy? Może to było coś… Jezu.
- Cześć. – zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mogło mu chodzić. – Wchodzisz?
- Jasne, że tak! – wyszczerzył się nagle.
Odetchnęłam z ulgą i wpuściłam go do środka. Cal szedł całą drogę za mną. W końcu w pokoju złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. Gdyby wiedział, co robiłam chwilę wcześniej, dostałabym pewnie prędzej z liścia niż całusa w usta.
Jego język zaczął wdzierać się do środka. Na samą myśl o tym, że może poczuć jakiś nieprzyjemny smak, cofnęło mnie.
Chłopak wręcz wytrzeszczył oczy, gdy z odruchem wymiotnym pobiegłam do łazienki. Szybko chwyciłam szczoteczkę i pastę. Zaczęłam dokładnie myć zęby, by pozbyć się… no właśnie sama nie miałam pojęcia czego. Smaku penisa mojego nauczyciela. Boże, kurwa no nie. Jak to w ogóle brzmi! Przejrzałam się w lustrze i odetchnęłam. Mogłam wracać.

Cal siedział na łóżku, czekając. Zlustrował dokładnie moją sylwetkę i zmarszczył brew.
- Sorry. – bąknęłam, mijając go i sięgając po pilot od telewizora.
Zabrał mi go i westchnął.
- Przez chwilę bałem się, że to coś ze mną nie tak. – teraz to ja zmarszczyłam brew. Na co mógł wpaść? – Ale widziałem cię wychodzącą z klasy Malika.
Kurwa.
Pokręciłam głową z otwartą buzią.
- Znów mu obciągnęłaś? – zagryzł wargę. Pewnie bał się odpowiedzi.
Ile ja kurwa mogę kłamać?! Resztkami godności przyznałam się. Pokiwałam delikatnie, sama zszokowana swoją pewnością siebie.
Calum się wyprostował, złapał dłońmi swoje ramiona i mną potrząsnął. Nie słuchałam co do mnie mówił. Oczy zaszły mi łzami. Tak cholernie było mi wstyd, bo zależało mi na nich obu, ale ten drugi był moim nauczycielem. Sześć lat starszym facetem.
- MANDY CZY ON CIĘ ZMUSIŁ?! – brunet w końcu się wydarł.
Czemu ja ostatnio tyle kurwa płaczę.
Otarłam łzy i pokręciłam głową.
- Nie Cal, nie zmusił.
Widziałam jego minę. Jakby mu ktoś przyjebał żelazkiem. A co miałam powiedzieć? Ciągle go oszukiwać? Nie byłam w stanie. Nie zasługiwał na to. Nie ważne jak bardzo chciałam, by nadal się o mnie troszczył, spędzał ze mną czas. Nie mogłam myśleć tylko o sobie.
- Przecież ostatnio mu wpierdoliłem, bo…
- Tak wiem. – przerwałam mu. Nie mógł dojść do słowa. Wtedy nie mogłabym się wytłumaczyć. – To wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz…

Calum
Nie wiedziałem co tak naprawdę czuję. Wszystko wokół mnie wirowało. Jedynym stałym punktem była twarz Amandy. Dziewczyna trzymała mnie za rękę i opowiadała o swoim zafascynowaniu naszym nauczycielem od angielskiego. To było tak kurwa popierdolone. Upierdoliła się, poszła z nim do łóżka, a potem go szantażowała, chcąc więcej.
W kim ja się kurwa zakochałem…
- Obiecaj, że mnie nie zostawisz Calum. – szepnęła nagle.
Podniosłem wzrok. Nie zostawić? Po czymś takim? To było wręcz żałosne pytanie. Na usta cisnęło mi się wiele słów. Najgorsze było to, że wcale nie chciałem jej zostawiać. Mimo wszystko widziałem w niej coś więcej.
Nie potrafiłem nazwać jej dziwką, chociaż gdyby ktoś się o tym dowiedział, pewnie poleciałyby gorsze wyzwiska. Miałem do niej szacunek, kiedy ona sama go do siebie nie posiadała.
Ścisnąłem mocniej jej dłoń. Uniosłem ją na wysokość swoich ust.
- A skończysz z nim? – spojrzałem prosto w jej brązowe oczy.
Były przepełnione strachem. Nienawidziłem jej w takim stanie. Tyle przeszła. Była po prostu zagubiona. Nie miała wzoru, który pokazałby jej jak powinna postępować w prawdziwym życiu. Tak bardzo chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem już jak.
- Proszę cię, nie każ mi wybierać… - jęknęła.
Cmoknąłem jej dłoń. Moje serce łamało się na pół, ale nie chciałem jej do niczego zmuszać. Z czasem musiała zrozumieć co jest dobre, a co złe.
Mandy uśmiechnęła się delikatnie. Mimo tych wszystkich przykrości, jej uśmiech sprawiał, że mój umysł stawał się czystą kartką. Był dla mnie, nie dla niego. To było w nim piękne. Najpiękniejszy, szczery uśmiech świata.
- Nie potrafię wybrać, bo to ty pokazujesz mi jak wygląda rodzina. – splotła nasze palce i przeniosła na nie wzrok.
- Rodzina? – zaśmiałem się i zamyśliłem.
Spędzaliśmy tylko wspólny czas, nie robiliśmy nic szczególnego. Może właśnie o to jej chodziło? Nigdy tego nie miała. Według niej tak wyglądała rodzina? To było za proste.
- Nie opowiadałem ci tak naprawdę o sobie… - szepnąłem, a ona wróciła wzrokiem do mojej twarzy. – Ja też nie mam zbyt super rodziny. – westchnąłem.
Przyglądała mi się uważnie, spijając każde słowo z moich ust.
- Moja matka nigdy nie pracowała, dlatego ojciec potrafi się na niej wyżywać. Wiem, że ją kocha, przez to jest mega zazdrosny, ale… no nie potrafię słuchać jak wyzywa ją od szmat. Nie raz, nie dwa spuściłem mu wpierdol… - odwróciłem wzrok. – Dlatego wtedy do Malika poszedł ze mną Mike i Luke, by mnie przystopować. Czasami po prostu tracę kontrolę.
Mandy kiwnęła głową ze zrozumieniem. Teraz to ona pocałowała moją dłoń.
- Wiesz, doceniam to co zrobiłeś. Nikt się nigdy o mnie nie bił. – zaśmiała się, ale po chwili się ogarnęła i wstała. – Masz ochotę na pizzę? Zamówię.
Skinąłem głową i przyglądałem się jak dziewczyna dzwoni do pizzerii, rozmawia przez telefon. Byłem w stanie zrobić dla niej wszystko. Mogli mnie nawet wyrzucić z pierdolonej budy.

Zayn
Mówiłem już, że nienawidzę szkolnych dyskotek? Tak? To dobrze. Wróciłem do domu bardzo późno, następnego dnia w szkole wkurwiało mnie wszystko i wszyscy. W głowie huczało jak gdyby perkusista rockowego zespołu nawalał przy moich uszach w bębny.
Klasy były zwolnione z odpowiedzi i sprawdzianów. Miałem tak wielką ochotę, żeby dopierdolić chociaż dwóm kartkówką, ale nie mogłem.
Cholernie denerwował mnie również fakt, że mimo ‘powrotu’ do Amandy, nadal spotykała się z Calumem. Z drugiej strony, okej, nikt nie mógł się przecież dowiedzieć o naszym romansie.
Obserwowałem ich uważnie podczas długiej przerwy. Siedzieli na dziedzińcu, przyglądali niebu, bawiąc się w swoim towarzystwie wyśmienicie.
Wkurwienie rosło we mnie z minuty na minutę.
- Zayn! – usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i ujrzałem Doris McDonald, wychowawczynię trzeciej klasy. Koło pięćdziesiątki, ale trzymała się całkiem dobrze. Nie zaszła mi specjalnie za skórę, więc można było powiedzieć, że za nią przepadałem. – Dyrektor cię wzywa. Przejmę twój dyżur.
Zakląłem w duchu. Czego ta stara ropucha ode mnie chciała.
Stella Coward nie była wprawdzie aż tak wiekowa. Miała coś koło czterdziestki. Była jednak dość zaniedbana jak na swój wiek. Poświęciła się pracy, brak dzieci, męża. No, była po prostu niedoruchana.
Wyglądała jakby była w ciągłej depresji. Posadę dyrektorki i pedagoga pozyskała nie mam pojęcia w jaki sposób.
Udałem się prosto do jej gabinetu. Po przerwie kończyłem lekcje. Nie miałem zamiaru pracować na nadgodziny. Chciałem tylko znaleźć się w swoim wielkim domu, przed wielkim telewizorem, z wielkim kuflem browara.
- Pani Coward? – może powinienem powiedzieć ‘panno’? Ja pierdolę, mogę już wyjść?
Odwróciła się do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Zmarszczyłem brwi. Wyglądała… no inaczej. Zmieniła fryzurę, pomalowała się. Nadal jednak miała na sobie ten okropny, żółty żakiet.
- Zayn, siadaj. – wskazała na krzesło po drugiej stronie swojego biurka.
- Dziękuję, postoję.
- Nalegam.
No skoro kurwa nalegała to już usiadłem.
Zrobiła to samo i przyglądała mi się dłuższą chwilę. Cóż, wcześniej tego nie zauważyłem, ale miała naprawdę bardzo ładne, brązowe oczy. Szczególnie, gdy się pomalowała.
Zaczęła coś grzebać w laptopie, po chwili obróciła go w moją stronę. Na ekranie pojawiło się nagranie, gdzie podczas dyskoteki wchodzę z Amandą do klasy. Kurwa.
- Jak mi to wytłumaczysz? – przeszyła mnie wzrokiem.
Jak miałem się kurwa wytłumaczyć? Przecież nagranie mówiło samo za siebie. Kamery. Jak ja mogłem być tak bardzo głupi, że zapomniałem o tym pierdolonym szczególe.
- Wiesz, że to zagraża twojej karierze? Zmusiłeś Amandę Benson do…
- Nie! – zerwałem się, krzycząc.
Zacząłem krążyć po gabinecie dyrektorki. Wtedy zachciało mi się ryczeć. Tak w sumie najbardziej, w całym moim życiu. Jeśli coś z tym zrobi, straciłbym szacunek wszystkich. Nauczycieli, znajomi dowiedzieli by się o tym, że bzyknąłem uczennicę w szkolę. Uczniowie. Kurwa, to oni by mnie teraz nękali, co gorsza Amandę. Jak czułaby się osiemnastolatka z domu dziecka, kiedy koledzy dokuczaliby jej z powodu seksu z nauczycielem. Już miałem w głowie wyobrażenie tych wszystkich sytuacji. Kurwa, kurwa.
- Mam pewną propozycję. – odwróciłem się w jej stronę. Ostatnia deska ratunku. – Zrobisz ze mną to, co wczoraj z Amandą wczoraj i zapomnimy o sprawię.

Myślałem, że się przesłyszałem, ale Stella mówiła poważnie. Chciała żebym ją przeruchał. Co miałem zrobić? Umówiliśmy się na wieczór. Kolacja i te pierdoły, ale suka była tak bardzo niewyżyta, że od razu przeszła do konkretów.
Czułem się okropnie, gdy czułem jej dłonie na swoim penisie. Gdyby Mandy się o tym dowiedziała, wszystko by się skończyło. Musiałem jednak ratować to co mi się zostało.
Jeśli miałbym być szczery. Ten seks nie przyniósł mi specjalnej radości. Ot, poruchałem. Była za stara. Chyba przez Amandę zmieniły się moje oczekiwania.
Cycki dyrektorki, zero szału. Tak bardzo uwielbiałem bawić się piersiami Mandy. Całować je i podgryzać sutki. Stelli nawet nie tknąłem. To był szybki seks. Miałem nadzieję, że nie zostanie na noc. Leżała w moim łóżku i wypytywała o Amandę.
- Rozdziewiczyłeś ją? – szepnęła, suwając palcem po mojej klatce piersiowej.
Niechętnie bawiłem się jej włosami. Byłem jednak miły. Udawałem, że mi się podoba, by raz na zawsze dała nam spokój.
- Umm… nie wydaję mi się. Wiesz, spotyka się z Calumem. – bąknąłem.
Ja pierdolę, jeszcze mieszać w to niewinnego dzieciaka.
- Hoodem? To łobuz. – naburmuszyła się.
O co jej chodziło? Dlaczego tak interesowała ją Man. Była zazdrosna…? No żesz kurwa. To był jeden i jedyny raz. Na kolejny nawet bym się nie zgodził. Odciąłbym sobie penisa. Tęskniłbym, ale nigdy więcej seksu ze Stellą. Tak bardzo mnie nie pociągała.
- Z tego co wiem dobrze ją traktuję. Poza tym pierwszy raz słyszę o nim taką opinię. Wszyscy go lubią. – wzruszyłem ramionami.
Otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła.
Chwyciłem komórkę.
- Gdzie piszesz? – zainteresowała się Stella. Tak bardzo mnie irytowała…
- Do Amandy. – zagryzłem wargę i przeniosłem na nią wzrok.
Jej brązowe oczy były serio piękne, że można było zapomnieć o całej reszcie, ale nie.
- Napisz jej, że ją kochasz. – zamknęła oczy i się we mnie wtuliła. – Pewnie będzie jej miło.
Że ją kocham? Pokręciłem głową. Nie mogłem jej tego napisać. To zmieniałoby całą postać rzeczy i byłoby pewnego rodzaju zobowiązaniem. Nie byłem na coś takiego gotowy, nie mogłem nastawiać dziewczyny na takie konkrety. Za wcześnie.
Dobranoc Mandy.’ – wysłałem jej sms. Chciałem żeby wiedziała, że o niej myślę. Musiałem jak najszybciej wyrzucić z głowy obraz nagiej Coward. Na samą myśl Zaynster* by mi nie stanął.


*Zaynster – pieszczotliwa nazwa penisa Zayna. Nazwałam go tak kiedyś podczas rozmowy z Agą no i zostało XD

od autorki:

Wiem, miałam dodać w piątek, ale patrzcie:

http://instagram.com/p/lqCIXNsdsn/

Jadę na 1D w Niemczech i poznam DEEEMS CTRHjomabeV TYLE PŁACZU JEZU ERonVARBeOBnowenoBPewvmoonr

SORRY, KOCHAM WAS!!!!!!!!!!!! aha :) x x

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 14

Zayn

Pojechaliśmy z Camillą do szpitala. Lekarze zrobili jej na miejscu USG. Z dzieckiem okazało się wszystko w porządku. Bóle wynikały z nadmiernego stresu. Wszystkiego powodem byłem ja. Mogłem zabić własne dziecko. Byłem na siebie wściekły. Odwiozłem Camillę do nowego mieszkania, obiecałem przywieźć jej rzeczy następnego dnia.

Tego wieczora w szkole odbywała się dyskoteka. Na moje pierdolone nieszczęście wypadała moja kolej pilnowania tej niedorozwiniętej bandy dzieciaków. Wróciłem do domu się przebrać. Koszulę zastąpiłem bawełnianą, białą bluzką, założyłem jeansy i skórę. Całą drogę do szkoły myślałem o poprawności swoich decyzji.

Jeśli Amanda mnie wykiwa, zostanę z palcem w dupie, ale i tak miałem gdzieś szczęśliwą rodzinkę. Nie byłem na takie coś gotowy, nie czułem nic do Cam, nawet mnie nie pociągała. To Mandy wskoczyła na pierwsze miejsce, stała się pewnego rodzaju ideałem. Można rzec, była nieoszlifowanym diamentem. Imponowała mi swoją wiedzą, inteligencją i tymi sztuczkami, których używała nieraz w łóżku.

Przez cały okres, w którym się spotykaliśmy, udowodniła mi, że potrafi przejąć kontrolę podczas seksu. Miała dopiero osiemnaście lat! Żadna z moich partnerek nie była zbytnio zafascynowana rozbudowaną formą seksu. Miałem je przepieprzyć i tyle.

Dotarłem na miejsce, zostawiłem kurtkę, komórkę i kluczyki w mojej klasie. Ruszyłem na salę gimnastyczną. Przywitałem się z dyrektorką i nauczycielem wf-u. Wszyscy krążyli po pomieszczeniu, obserwując co się dzieje, lekko hamując napalonych nastolatków. Dla mnie to było śmieszne. Przecież dobrze wiedzieli, że są w szkole. Jeśli chcieli się popieprzyć, mogli pójść gdzie indziej, a nie napalać się na oczach nauczycieli, którym należy się odrobina szacunku.

Niejednokrotnie zdarzyło się, że przyłapałem w męskiej toalecie pary, które robiły sobie dobrze. Olewałem je jednak. Sam nie byłem święty za czasów szkolnych, udawałem, że nic się nie działo, wychodziłem i relacjonowałem dyrektorce, że wszystko jest w porządku.

Przyglądałem się grupce trzecioklasistów. Próbowałem wyłapać wzrokiem Amandę, byłem przekonany, że przyszła. Dość szybko dostrzegłem Caluma, który śmiał się z grupką swoich kolegów z zespołu. Amanda dość smutna bujała się razem z Claire na parkiecie. Wymieniła się spojrzeniami z chłopakiem. Ten się odwrócił. Może się pokłócili.

Mandy pochyliła się w stronę swojej przyjaciółki, coś szepnęła jej na ucho i ruszyła w stronę wyjścia na korytarz. Miała na sobie obcisłe jeansy, które cudownie uwydatniały jej tyłek. Rozejrzałem się dookoła. Nauczyciele byli zajęci sobą, więc szybko ruszyłem za dziewczyną. Spojrzała na mnie w szoku, gdy chwyciłem ją za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę klasy. Nie sprzeciwiała się jednak.
Zatrzasnąłem drzwi i przekręciłem klucz. Amanda przyglądała mi się uważnie. Miała zmartwiony wyraz twarzy.

- Coś się stało? – bąknąłem niepewnie.

Przechyliła głowę w bok, zagryzła wargę. Wyglądała na lekko zdenerwowaną.

- Calum się obraził. – wzruszyła ramionami.

Wyciągnąłem do niej ręce. Nie musiałem czekać długo, by wpadła w moje ramiona. Taka mała i krucha.

- Tęskniłam za tym… - szepnęła cicho, zaciągając się moim zapachem.

Kiwnąłem głową i delikatnie masowałem jej plecy. Dziewczyna odsunęła się nieznacznie. Zmarszczyłem brwi. Nagle przeciągnęła swój obcisły top przez głowę i stała przede mną w staniku. Zagryzłem wargę przyglądając się jej pełnym piersiom. Wyciągnąłem dłoń, ale szybko ją cofnąłem.

- Mandy, powinniśmy wracać…

- Mam gdzieś co powinniśmy. – wywróciła oczami jak dziecko, któremu odmówiono zabawki.

Nagle przede mną klęknęła. Przyglądałem się z góry jak jej dłonie błądzą po moich udach i docierają do rozporka. Rozpięła go, uśmiechając się do siebie. Zaczęła palcami pieścić penisa przez materiał bokserek.

Oparłem się o biurko, totalnie zbity z tropu. Zsunęła moje spodnie po kostki, po chwili to samo zrobiła z bielizną. Pewnie ujęła go w dłoń i przesunęła nią po całej długości. Nie mogłem się doczekać aż jej cudowne usta zetkną się z moim kutasem. Jej wzrok nie należał do niewinnej nastolatki. Wyglądała jak ostra suka, która marzy o porządnym rżnięciu.

Sunęła czubkiem mojego penisa między swoimi piersiami. Bawiła się nim, to było tak cudowne uczucie. Jednocześnie tak mnie to drażniło, że miałem ochotę się na nią rzucić. Odgarnąłem jej włosy i pociągnąłem za nie. Droczyła się, cały czas omijając czubek penisa.

Zrzuciłem to co miałem pod ręką z biurka i podciągnąłem ją do góry. Położyłem ją na plecach i stanąłem przy jej głowie. Przyglądała mi się z dołu niepewna.

- Żartujesz…? – bąknęła.

Zaśmiałem się i pogładziłem ją po poliku. Chwyciłem penisa w dłonie i zacząłem go masować.

- Otwórz buzię. – mój głos był nienaturalnie miękki.

Posłusznie rozchyliła wargi a ja wdarłem się w jej wnętrze.

Amanda

Czułam jak wsuwa swojego penisa głębiej i głębiej. Momentami brakowało mi powietrza, ale Zayn wybrał idealną pozycję. Nie mogłam nic zrobić.

Oparł się dłońmi o moje piersi i ściskał je przez materiał stanika. Dzięki temu, przenosząc na nie swój ciężar ciała, mógł mnie łatwiej pieprzyć.

Jęczałam cicho, próbując odepchnąć jego biodra, wręcz się dusiłam, ale Malik nawet nie zareagował. Gdy zaczęłam się krztusić z powodu braku powietrza, wyciągnął go. Złapałam się za gardło. Usłyszałam nad sobą wredny śmiech. Sukinsyn.

Odkaszlnęłam kilkakrotnie, wtedy Malik znów wdarł się do mojego wnętrza, wpychając go do samego końca. Czułam ocierający się czubek o ścianki mojego przełyku. Rozluźniłam gardło i cicho pojękiwałam. Zaczął rosnąć, był tak bardzo podniecony. Kiedy powoli dochodził, jego nogi zaczęły drżeć. Spuścił się prosto do mojego gardła. Ledwo łapałam powietrze.

Odsunął się ode mnie i zaciągnął spodnie.

- Chyba na ciebie pora. – puścił mi oczko z cwanym uśmieszkiem.

Zsunęłam się z biurka, ubrałam i po prostu wyszłam, zostawiając go samego.

Na sali gimnastycznej zabawa trwała w najlepsze. Prawdopodobnie po takim obciąganiu nie wyglądałam najlepiej. Nie mogłam pokazać się na oczy moim znajomym, co najważniejsze Calumowi. Od razu domyśliłby się, że jest coś nie tak i najprawdopodobniej spowodował to Malik. Z resztą był obrażony, że poprzedniego wieczora kazałam mu wracać do domu, nie spać u mnie. Cholernie zależało mi na tym chłopaku, bo skradł moje serce, ale to Zayn pociągał mnie jak nikt inny.


Ten u góry musiał się ostatnio bardzo nudzić, że wpakował mnie w takie gówno.

Od autorki:

Jak obiecałam, tak i jest 14 rozdział, dziś!

Nie zmieniło się zbyt wiele od wczoraj, oprócz tego, że się pochorowałam, woho.

Mam do Was małą prośbę. Czytelnicy innego opowiadania o nazwie Furious zaczęli pisać komentarze na jego temat, używając tagu #FuriousFF, więc jeśli możecie, piszcie komentarze tu pod rozdziałem, bo niekiedy trudno jest się połapać, o które opowiadanie chodzi.

Co wy na to, żeby poczekać tak z nowym rozdziałem do piątku? XD Czekam na wasze opinie haha

Udanego Malik Monday jutro! :)

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 13

Amanda
Czułam się okropnie żyjąc z faktem, że tak okłamałam Caluma. Nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się o moim romansie z Malikiem. To był jeden miesiąc. Gdyby zależało mu na mnie, miałabym wszystko gdzieś, ale skoro zerwaliśmy kontakty, chciałam normalnie skończyć szkołę.

W poniedziałek nasz nauczyciel angielskiego siedział jakiś wściekły. Wręcz warczał, w odpowiedzi na nasze wszelkie pytania. Nie wiedziałam o co może chodzić. Ostatecznie zły wezwał Cala do odpowiedzi, za gadanie. Jego pytania wykraczały poza program. Nie dziwne, że chłopak nie znał na nie odpowiedzi. Improwizował. Nie wiem co Malik sobie myślał, że kim on jest?! Kiedy Hood wracał do ławki, puściłam mu smutny uśmiech, ale mnie olał. Dostał kolejną jedynkę w ciągu tygodnia. Jeśli taka miała być zemsta Zayna, chłopak mógł nie zdać.
Gdy zadzwonił dzwonek, pakowałam się, jak najdłużej, by wyjść z klasy jako ostatnia. Stanęłam przy biurku profesora, który akurat przyglądał się krajobrazowi za oknem. Stał wyprostowany, jego mięśnie pleców były napięte. Odwrócił się w końcu, chwycił dziennik. Zatrzymałam jego dłoń. Poczułam jak małe iskierki wędrują przez moje ciało, aż do samego podbrzusza. Jezu, czemu on tak na mnie działa. Podniósł jedną brew. Przyglądając się jego twarzy, zobaczyłam, że ma nałożoną na nią podkład w poszczególnych miejscach, jego dolna warga była przecięta i napuchnięta. Aż się cofnęłam.
- Czego tu szukasz Benson? – zapytał dość niskim i nieprzyjemnym tonem, aż po plecach przeszły mi ciarki.
Był taki mroczny. Nie przypominał tego uśmiechniętego Zayna z teatru.
- Co… co ci się stało? – zagryzłam wargę i wstrzymałam oddech. Bałam się odpowiedzi.
Uśmiechnął się szeroko, ale dało się wyczuć nieszczerość i ironię w tym geście. Przełknęłam głośno ślinę. Nigdy nie byłam tak przerażona, jak w tamtym momencie. Jego uśmiech zaczął przypominać uśmiech wariata.
- Zapytaj swojego chłopaczka. – rzucił z kpiną.
Caluma?
Pokręciłam głową. To było niemożliwe. Nigdy nie zrobiłby krzywdy nawet komarowi. Był taki opiekuńczy i wyciszony. Bójka z Malikiem nie mogła być prawdą.
- Pytam serio.
- Odpowiadam ci serio Benson. – wzruszył ramionami, podszedł do drzwi i je zamknął. Byliśmy sam na sam. Mój oddech odbijał się echem po całym pomieszczeniu. Nie myślałam racjonalnie. W ogóle nie myślałam. Miałam mętlik w głowie, spowodowany jego wyznaniem. – Twój dzielny bohater razem z dwójką kolegów czekał wczoraj pod moim domem. Przeszedł od razu do rzeczy.
Odwróciłam wzrok. Co ja najlepszego narobiłam… Oczywiście muszę ranić wszystkich wokół. Jestem jednym wielkim niewypałem.
Malik zaczął krążyć po klasie za moimi plecami. Musiał o czymś zawzięcie myśleć. Bałam się odezwać, no bo co mogłam powiedzieć? Przeprosić go? Za co? Za to, że wylądowaliśmy w jednym łóżku, co spierdoliło życie moje, jego i dwóch, trzech innych osób, jeśli wliczymy w to jego nienarodzone dziecko.
Z drugiej strony, gdybym mogła cofnąć czas pewnie zrobiłabym to samo, ale on pewnie nie. Tyle przeze mnie mógł stracić, o wiele lepiej wyglądałoby teraz jego życie, gdyby nie musiał się borykać z tymi wszystkimi problemami, które mu przynoszę.
- Wydaję mi się, że pora to wszystko skończyć… - wypaliłam nagle przyciszonym głosem.
Przystanął. Nie odzywał się dłuższą chwilę, pewnie zastanawiał się co mieliśmy kończyć, bo od jakiegoś czasu między nami i tak nic nie ma.
- Dlaczego go okłamałaś? – to było najtrudniejsze pytanie w moim życiu.
Nie wiedziałam dlaczego do końca to zrobiłam. Dla nas? Może dla mnie i dla Caluma. Pokręciłam głową wyrzucając wszystko z głowy.
- Chciałeś żeby ktoś dowiedział się o naszym romansie? – odwróciłam się do niego przodem.
Nie wytrzymywałam już. To był ten moment, gdy przestaje ci na czymkolwiek zależeć. Miałam już gdzieś co myśli sobie o mnie Malik. Chciałam wiedzieć na czym stoję.
Pokręcił głową.
- No właśnie. – rzuciłam sarkastycznie.
- To nie znaczy, że musisz ze mnie robić jakiegoś napalonego pedofila! – podniósł głos.
- Zmienię klasę. – zacisnęłam pięści. – Ty dasz spokój Calumowi, ja zniknę z twojego życia.
Jego nastrój zmienił się diametralnie. Uspokoił się, rozluźnił mięśnie. Wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. Zagryzł wargę i się nie odzywał.
W tamtym okresie płakałam zbyt dużo. Resztkami sił walczyłam, by znów tego nie zrobić. Nie chciałam go tracić, ale nie chciałam też tak żyć. Cierpiałam przez tę chorą sytuację.
Malik nagle pokręcił głową.
- Nie musisz zmieniać klasy. Nie chcę byś to robiła. – powiedział swoim normalnym tonem głosu.
I co ja miałam sobie myśleć? Znów spuściłam wzrok. Przyglądałam się podłodze. Jakie ładne kafelki.
Znalazłam się w sytuacji bez wyjścia, ale czułam, że jeśli odejdę, stracę wszystko. Jednak jak miało wyglądać nasze życie.
- Będziesz miał dziecko…
- Nie jestem z Camillą. Wynająłem jej mieszkanie, będę płacił alimenty. – wzruszył ramionami.
Spojrzałam na niego w szoku. To było dziwne. Jaki dojrzały facet podejmuje takie kroki, gdy ma w drodze dziecko?
- Zrobiłem to dla ciebie. – dodał po chwili.
Miałam ochotę podejść i go przytulić, ale wiedziałam, że w każdej chwili ktoś może wejść do klasy. Tym bardziej, że przerwa się za chwilę kończyła.
- Tak bardzo wariuję, gdy widzę cię u jego boku. Powiedz, że jesteś tylko moja… - przysunął się bliżej.
Chciałam to usłyszeć, ale równocześnie się tego bałam. Zależało mi i na Maliku, i na Calumie. Obaj wnieśli coś do mojego życia. Każdy sprawiał, że się uśmiechałam. Nie chciałam krzywdzić Cala. Nie zrozumiałby.
- Jestem… - szepnęłam. Nie wiedziałam w ogóle co robię. Moje serce się zaciskało, gdy widziałam jego smutne oczy. – Ale nie mogę wyrzucić tak szybko wyrzucić go z mojego życia. Wtedy wszyscy się o nas dowiedzą…
Kiwnął głową ze zrozumieniem. Najwidoczniej podzielał moje zdanie. Wymieniliśmy uśmiechy. Tak bardzo tęskniłam za tym chłopięcym Zaynem. Zaśmiał się do siebie i pokręcił głową.
- Idź na lekcje wariatko, muszę iść do pokoju oddać dziennik.
Przewróciłam oczami i wyszłam z klasy, dając mu wcześniej całusa w polik.

Zayn
Wróciłem do domu prosto po pracy. Na wejściu poczułem zapach ulubionego spaghetti. Camilla krzątała się po kuchni. Gdy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnęła ręce, ale pokręciłem głową. Skoro Amanda mogła być nadal moja, trzeba było działać jak najszybciej.
- Musimy pogadać.
Odsunąłem jej krzesło. Usiadła i spojrzała na mnie.
- Coś cię gryzie?
Usiadłem naprzeciw. Próbowała złapać mnie za rękę pocieszająco, ale szybko schowałem je pod stół.
- Musisz się wyprowadzić. – bąknąłem.
Blondynka wybuchnęła śmiechem, ale widząc moją minę, uspokoiła się. To było takie chujowe, ale już postanowiłem. Wiedziałem, czego chcę w życiu, jednak nie było w nim miejsca dla Camilli.
- Powiedz, że żartujesz… - szepnęła, a ja pokręciłem głową.
Reszta poszła szybko. Wstała i ruszyła do garderoby. Wyrzucała wszystko na ziemię, po jej policzkach spływały łzy. Zbierałem ciuchy do walizki. Camilla zaczęła krzyczeć. Po moim kręgosłupie przeszły ciarki. Co ja głupi narobiłem. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła, że wyrzucam z mieszkania własne dziecko…
- Cam, zawiozę cię do nowego mieszkania, wynająłem je, będziesz tam mieszkać. – podniosłem walizkę i wyszedłem z nią na korytarz.
Ruszyła za mną, nagle oparła się o ścianę i zaczęła masować brzuch. Przerażony rzuciłem wszystko.
- Co się dzieje?!

- Strasznie boli… - pisnęła płaczliwie.

Od autorki:

Nie wiem co napisać o rozdziale, ale OMG WIDZIELIŚCIE TYPA, KTÓRY ŚPIEWAŁ W X FACTOR 'GIVE ME LOVE'?!?!?! DAJCIE MI NAMIARY dverahETBkienrio

Dziś nie miałam prądu, napisałam praktycznie już 14 rozdział (y)
(Zachęćcie mnie to go jutro dodam xD)

Kto jeszcze nie widział, zapraszam do obejrzenia!


czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 12

Calum
Stałem w szoku, nie wiedząc co się dzieje. Amanda wyszła przed końcem filmu zapłakana do toalety. Nie chciało mi się siedzieć tam samemu, wyszedłem jej poszukać i wtedy zobaczyłem ten dziwny obrazek. Nasz nauczyciel angielskiego stał, przypierając brunetkę do ściany. Zamurowało mnie po prostu. Nie wiedziałem co mam zrobić. Podejść i mu walnąć czy obrócić się na pięcie, wyjść?
Zacząłem łączyć fakty. Luke nie lubił Mandy. Gadał mi, że widział ją w klubie ze starszym na oko facetem. Sądziłem, że no blef. Uwielbiałem ją. Była urocza, niewinna, cicha. Okej, nawet jeśli spotykałaby się ze starszym typem, nie przypuszczałbym, że z Malikiem. To skurwysyn. Przecież nikt go nie lubił.
Wlepiałem w nich wzrok. Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną z tego spotkania. Wciśnięta w ścianę, zapłakana. Miała lekko rozchylone usta.
- Mandy? – wypaliłem nagle, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
Oboje się spojrzeli w moją stronę. Malik ją puścił i się wyprostował. Szepnął coś cicho i ruszył w moim kierunku. Napiąłem mięśnie gotowy do konfrontacji. Ten tylko mnie minął i trącił barkiem. Miałem go gdzieś. Może zaraża chamstwem?
Amanda stała w tym samym miejscu, schowała twarz w dłonie i osunęła się po ścianie. Jeśli ten skurwysyn zrobił jej krzywdę to rozliczę się z nim później.
Podszedłem i kucnąłem obok. Zaczesałem jej włosy do tyłu, jednak się odsunęła. Coś było nie tak. Nie mogłem odpuścić. To śmieszne, ale byłem w niej zakochany od połowy pierwszej klasy. Nigdy jakoś specjalnie nie wiedziałem jak zagadać. Zakumplowałem się z jej przyjaciółką, Claire. Chciałem po prostu jakoś się zakręcić wokół niej. Wtedy umówiliśmy się, że wpadnę do klubu. Dla mnie, Amanda była już moja.
- Calum! – pisnęła, odsuwając się. – Po prostu mnie nie dotykaj!
Zabolało. Ale co ja miałem zrobić? Chciałem ją przytulić i uspokoić. Nie ważne, że nie chciała powiedzieć o co chodzi.
Podciągnąłem ją do góry i obejmując ramieniem wyprowadziłem z kina. Okryłem ją swoją kurtką i ruszyliśmy chodnikiem. Amanda mieszkała w pobliżu. Stwierdziłem, że spacer ją odświeży.
Całą drogę szła, pociągając nosem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu szliśmy w milczeniu. Nie zostawiłem jej pod klatką. Weszliśmy razem na górę. Przyglądała mi się w szoku, w końcu bez słowa wpuściła do siebie.
Nie miała wielkiego mieszkania. Kawalerka. Mandy usiadła na łóżku i zaczęła ściągać buty. Jej płacz był coraz głośniejszy. Westchnąłem i klęknąłem między jej nogami, by w końcu spojrzała mi w twarz.
- Calum, proszę cię, idź już… - załkała.
Miała przepłakane oczy, tusz ściekał jej po policzkach, rozmazując wszystko. Biedna… tyle w życiu wycierpiała, teraz jebany Malik coś jej zrobił. Może jej groził?
- Luke mówił, że spotykasz się ze starszymi facetami… - palnąłem nagle.
Chciałem się tylko dowiedzieć o co chodzi. Może zabrzmiało to źle, może cholernie źle, ale musiałem to jakoś wymusić.
- Co ty opowiadasz! – otarła twarz rękawem bluzki. – Z nikim się nie spotykam! Za kogo ty mnie masz!
Spanikowałem. Amanda brzmiała jak małe, skrzywdzone dziecko. Jestem totalnym debilem, że w ogóle to powiedziałem. Przełknąłem wielką gulę w gardle. Co teraz… mam klęczeć przed nią jak debil?
- Pójdę się umyć. – rzuciła i wstała.
Ruszyłem za nią. Instynktownie. Martwiłem się, że może coś sobie zrobić. Nastolatki mają teraz najebane w głowie. To znaczy, nie sądzę, by Amanda taka była, ale kto wie co może się zdarzyć w takim stanie.
Nie wygoniła mnie, odwróciła się plecami i przeciągnęła koszulkę przez głowę. Zagryzłem wargę przyglądając się jej ciału. Jej skóra w dotyku była zawsze taka delikatna i miękka. Miałem ochotę ją dotknąć.
- Odwróć się…
Zrobiłem o co prosiła. Czułem, że pieką mnie poliki. Pewnie ściągnęła już stanik, majtki. Była naga. Jezu, naga Mandy…
Usłyszałem za sobą chlupot. Weszła do wanny. Nadal stałem tyłem. Zacząłem gwizdać. Wtedy pozwoliła mi się obrócić. Po same cycki okrywała ją piana. Była taka piękna. Długie, ciemne fale opadały na jej ramiona, mącząc swoje końcówki w wodzie. Dziewczyna zdążyła już zmyć tusz z twarzy. Jej oczy były napuchnięte, ale nadal była piękna. Mój ideał.
Usiadłem przy wannie i bawiłem się wodą. Miała nadąsaną minę, co rusz nerwowo łapała powietrze. To był zły moment na jakąkolwiek rozmowę. No, ale co ja zrobię, że muszę wiedzieć wszystko?
- Skrzywdził cię? – przeniosłem na nią wzrok.
Chwile się wahała, w końcu kiwnęła głową, zamykając oczy. Znów ta dziwna gula w gardle. Głos mi się cholernie łamał. Odnalazłem jej dłoń w wodzie i za nią ścisnąłem.
- No… bo Luke to was widział w klubie… - westchnąłem.
- Nie jestem panienką do towarzystwa. – syknęła.
Nawet tak kurczę nie pomyślałem no!
- Ale… robiłaś z nim to? – zagryzłem wargę, bojąc się odpowiedzi.
Pokręciła głową i zamknęła oczy. Ścisnęła mocniej moją dłoń. Poczułem dziwne uczucie ulgi, ale nadal wydawało mi się, że coś nie gra. Była w nim zakochana, że tak to przeżywa?
- Ale zrobiłam mu dobrze… - wypaliła nagle.
- Wtedy jak dostałaś jedynkę? – szepnąłem zbity z tropu, lekko przygaszony.
Przyglądała mi się. Mrugnęła kilkakrotnie. Zagryzła wargę i kiwnęła głową. Myślałem, że zwymiotuję, gdy wyobraziłem sobie Mandy obciągającą Malikowi. Jak ten skurwysyn mógł tak wykorzystywać niewinną dziewczynę? W dodatku wiedząc, że jest z domu dziecka i może czuć się odtrącona.
Przysunąłem się bliżej i cmoknąłem ją w czoło. Znów zamknęła oczy, po policzkach spłynęły pojedyncze łzy, które otarłem.
Było mi jej tak bardzo szkoda, ale to jedyne co mogłem wtedy zrobić.
- Cal? – szepnęła, łapiąc znów moją rękę, gdy chciałem wyjść z łazienki. – Możesz zostać na noc? Proszę…
Moje serce urosło do rozmiarów arbuza. Zastanawiałem się kiedy wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Amanda poprosiła mnie żebym został na noc. Marzyłem o tym od dawna. Wyobrażałem sobie jak musi wyglądać jak śpi, czy jak wstaje z rana.
Uśmiechnięty kiwnąłem głową i podałem jej ręcznik. Bez najmniejszych już krępacji wyszła z wanny.
Jej mokre ciało nie pozwalało mi oderwać od niej oczu. Pocierała je ręcznikiem, susząc. Wyciągnąłem niepewnie dłoń i przejąłem go. Zamknęła oczy i oparła się dłonią o ścianę. Chyba chciało jej się spać. Trudno, ja miałem chwilę na podziwianie.
Odrzuciłem ręcznik na podłogę i zacząłem dotykać. Ująłem pierś w dłoń i ścisnąłem. Po chwil czułem pod palcami twardy sutek dziewczyny. Rany, była podniecona. Przywarłem do jej nagich pleców i pocałowałem w kark. Jęknęła cicho i przysunęła się bliżej ściany, podpierając się o nią. Płonąłem. Z zawstydzenia i pożądania. Robiłem w końcu coś, na co miałem ochotę od dawna, ale jednak trochę się bałem. Zapomniałem o bożym świecie. Liczyła się tylko ona. Taka moja…
Masowałem dłonią po jej podbrzuszu. Rozsunąłem delikatnie kolanem jej nogi. Nie opierała się. Mruknęła cicho, może sennie, ale mruknęła. Gdyby tego nie chciała, wyszłaby stąd dawno. Dotarłem w końcu do jej strefy intymnej. Zacząłem masować łechtaczkę, a ona jęczała. To mnie strasznie nakręcało. Ocierała się pupą o mój krok. Nie trzeba było długo czekać aż mój penis nabrzmiał w gotowości. Sunąłem po jej kobiecości jak po strunach gitary, w ten sposób się nią bawiłem. Była całkowicie mokra. Dzięki mnie. Kiedy próbowałem wsunąć w nią palec zacisnęła uda.
- Mandy? – mruknąłem niepewnie. Z podniecenia zaschło mi w gardle.
- Chodźmy już spać… - schyliła się, podnosząc ręcznik.
Okryła się nim i wyszła z łazienki.
Walnąłem rozczarowany pięścią w ścianę. Nie mogłem naciskać. Pierwsze, może była dziewicą. Drugie, dopiero co przeryczała blisko godzinę przez Malika.

Znajdę tego chuja i zabiję.

Od autorki:

Dam, dam, dam. Miałam nie dodawać rozdziału przez kilka dni, ale Wasze komentarze są po prostu WRVowemrovmwovrbrtw$JGO%jb, że fangirlinguję! Jesteście kochani! No i Aga z Szatą mi trują o nowy, więc dodam dla wszystkich xD

Zdradzę Wam coś odnośnie opowiadania. Poczytacie sobie trochę, bo będzie 40 rozdziałów, mam już wszystko rozplanowane, ale ktoś to jeszcze musi napisać :D

SŁODKICH SNÓW, PIĘKNEGO RANKA #lovelovelove

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 11

Amanda
Jechaliśmy starym fordem do domu Luke’a, chłopaka, który prowadził auto. Spotkaliśmy się już raz, na kręglach. Nie gadałam z nim zbyt wiele, ale wydawał się być miły. Chyba jak wszyscy znajomi Caluma. Jeśli chodzi o niego, bawił się moją dłonią całą drogę. To było peszące, szczególnie, że Luke przeszywał nas swoimi błękitnymi tęczówkami. Dosłownie co chwila zerkał w tylne lusterko, sprawdzając co robimy.
Milczeliśmy, całą drogę. Z radia leciały stare hity Madonny, które wprowadzały mnie w nastrój melancholii. Byłam dziwnie spokojna. Chciałam jechać dalej. Trzymać Cala za dłoń, nie przejmować się niczym. Chciałam być w jego życiu najważniejsza.
Bywam egoistyczna. Mam tego świadomość. Wyniosłam to chyba z mlekiem matki, która porzuciła dla swojego dobra dziecko.
Jak na zawołanie, Calum przysunął się bliżej mnie i objął ramieniem, przytulając do swojej klatki. Zamknęłam oczy. Słyszałam tylko jego bicie serca. Był taki spokojny, opanowany. Cmoknął mnie w czubek głowy, po czym położył na niej swój polik. Otworzyłam oczy. Luke znów na nas patrzał. Nasz wzrok się spotkał. Był dziwnie przyćmiony. Blondyn zmarszczył czoło. Odwrócił głowę i wjechał na podjazd. Tym lepiej dla mnie. Poczułam się nieswojo. Wydawało mi się, że mnie lubi.
- Wyłaź Mandy. – Cal złożył przednie siedzenie i puścił mnie pierwszą.
Garaż był otwarty. Wystarczyło się schylić, by wejść do środka. Hood pociągnął mnie za rękę z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem. Pokręciłam głową. Chwycił klamkę od drzwi i uniósł je ku górze.
- Cholera! – usłyszałam pisk i trzask.
Odwróciłam się w kierunku dobiegającego hałasu. W drzwiach łączących garaż z domem stał kolejny blondyn. Ten wyglądał na nieco starszego ode mnie, Caluma czy Luke’ya. Miał dość długie włosy, przyozdobione bandaną. Z daleka nie mogłam określić, miał chyba piwne, może zielone oczy. Nie wiem. Kiedy się wyprostował odebrało mi mowę. Na bank był wyższy od Cala, gdzie ja sięgałam ledwo jego ust!
- Cześć Ash. – Calum pomógł mu z wielkim pudłem i wymienili uściski.
- O, twoja koleżanka, tak? – Ash szturchnął chłopaka, spoglądając na mnie.
Zarumieniłam się, bawiąc swoimi palcami. Nigdy nie lubiłam pierwszych spotkań, człowiek jest wtedy sztywny, nie wie co powiedzieć.
- Ashton, Ashton Irwin. – wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Amanda… - zagryzłam wargę i mu się przyjrzałam.
Wow, był mega przystojny. Nie w moim typie, ale jego uroda intrygowała. Gdyby nie jego rockowy styl ubierania się, powiedziałabym, że jest surferem. No dobra, co surfer miałby robić w Wielkiej Brytanii.
Ashton podrapał się po karku i spojrzał na Caluma, który stał roześmiany. Znów coś palnęłam. Zagryzłam wargę i odsunęłam się od chłopaka, nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie jestem surferem, ale pochodzę z Australii. – wyszczerzył się, ukazując rząd białych zębów.
Pewnie to tłumaczyło tę niecodzienną opaleniznę.
Kiwnęłam głową. Chłopaki rozstawiali sprzęt. Luke znosił z bagażnika bębny. Buzie im się nie zamykały. Takie niecodzienne. W domu ciągle siedzę sama, nie mam się do kogo odezwać. Nie mogłam wręcz przestać zachwycać się Ashtonem. Był idealnym materiałem na starszego brata, o którym zawsze marzyłam.
Calum kucnął na ziemi i zaczął podłączać jakieś kable. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, usiadłam obok i czekałam. Brunet na mnie zerknął i rzucił swoją bluzą.
- Siadaj na tym.
Wyszczerzyłam oczy. Miałam usiąść na jego jasnej bluzie, na betonie?
Pokręciłam głową, a ten zgromił mnie wzrokiem. Okej, jak sobie życzy pan Złośnik.
Miałam wielką ochotę się nią okryć, by czuć zapach jego perfum. Były męskie, ale delikatne. Perfumy Zayna mieszały się z zapachem tytoniu, Calum nie palił. Jezu, Amando, nie porównuj ich. Hood jest słodki, Malik chce cię pieprzyć.
Taka była prawda. Jednak wieczór w teatrze wywrócił moje życie do góry nogami. Nigdy nie byłam zakochana, a wtedy… chyba się złamałam. Uwielbiałam seks. Od piątku do niedzieli się z tym nie ukrywałam. Chodziłam na imprezy żeby sobie ulżyć. Oczywiście przebierałam w tych lepszych partiach. Nie wiem co zatrzymało mnie przy moim nauczycielu. Fakt, że traktował mnie jak kogoś więcej? To znaczy… fakt, że poczułam się jak ktoś więcej, nawet jeśli tak nie było? Mój najszczęśliwszy, a zarazem najgorszy dzień w życiu. Był cały mój, taki niewinny i naturalny, potem pojawiła się ona, odbierając go siłą. Dobra, poddałam się na starcie, ale nie chciałam robić sobie nadziei.
- Gotowe! – Cal rzucił w moją stronę, starając się zwrócić swoją uwagę.
Kiwnęłam głową nadal zamyślona. Podał mi rękę i zaprowadził do auta. Jednym ruchem posadził mnie na jego masce, dał mi przelotnego buziaka i ruszył do kolegów. Dopiero wtedy zauważyłam, że dołączył do nas Michael. Jego też poznałam na kręglach. Kolejny wielkolud, z tęczą na głowie. Gdy widziałam go dwa dni temu miał na włosach kolor zielony, teraz był niebieski. Wow.
Luke nadal przyglądał mi się dziwnym wzrokiem. Gdyby tylko mógł zabijać, pewnie leżałabym już martwa. Co ja takiego zrobiłam?
Jeśli chodziło o samochód, nie miałam nawet zamiaru go porysować! Siedziałam w jednym miejscu, aż tyłek zaczął dawać o sobie znać. Jednak niesamowite było to, że mogłam przyglądać się ich próbie. Ashton popisywał się na perkusji, Cal i Mike byli uroczy, wygłupiając się podczas gry na gitarach, a Lukey śpiewał. Śpiewał tak, że chciałam piszczeć, ale nie mogłam. Dobra, mogłam, piszczałam.
Cal puścił mi oczko. Zakryłam twarz, czując wypieki na twarzy. Dawno tak często się nie rumieniłam!
- Jak ci się podoba? – Cal zawołał do mikrofonu.
Pokazałam kciuki do góry, uśmiechnięta. Bardzo mi się podobało. Wszyscy się wyszczerzyli. Nawet Luke. Uf, nie był zły.
Słuchałam zafascynowana ich piosenek. Tak, ich. Byli bardzo utalentowani. Gdybym była właścicielem wytwórni płyt, podpisałabym z nimi kontrakt bez zastanowienia.
- Teraz ‘Beside You’. – Luke spojrzał na mnie i się delikatnie uśmiechnął.
Śpi sama,
Moje serce chce powrócić do domu,
Chciałbym być, chciałbym być obok Ciebie,
Przebudziła się,
Próbuję znaleźć słowa, które mógłbym powiedzieć,
Chciałbym być, chciałbym być obok Ciebie.”

Nie wiedziałam kiedy zaczęłam płakać. Niewidzialna igła przebiła coś w środku i tonęłam. Nie wytrzymałam do końca piosenki. Zsunęłam się z auta i odwróciłam tyłem, pozwalając łzom spływać po moich polikach i niszczyć makijaż. Byłam jeszcze za młoda na miłość, a przeżywałam ją jak pierwszą miesiączkę. Głupie, dziewczęce uczucia.

Muzyka ucichła. Usłyszałam za sobą kroki i w końcu zostałam zamknięta w uścisku. Calum, mój bohater. Pociągnęłam nosem, a on tylko mocniej wtulił w siebie.
- Dlaczego płaczesz? – szepnął.
Wzruszyłam ramionami. Za nami panowała cisza. Chłopaki musieli wytężać słuch i się na nas lampić. Ale ze mnie idiotka.
- ‘Chciałbym być obok ciebie…’ – zanucił cicho.
Nogi się pode mną ugięły, ale jego kojący głos zaczął powoli mnie uspokajać. Składał delikatne całusy, prowadząc w objęciach do auta.
- Cześć Mandy! – Ashton krzyknął za nami, a Michael ciągle machał, gdy mieliśmy już odjeżdżać.
Luke nie odezwał się ani słowem. Jechał przed siebie. Nie włączył radia. Jedynym dźwiękiem, który towarzyszył nam podczas drogi był ryk silnika i moje pociąganie nosem. Amanda Emocjonalna Benson. Kurwa, gdzie ta niezależna niczemu osiemnastolatka?

Zayn
Szlag mnie kurwa jasny trafił, gdy zobaczyłem ich w kinie. Camilla wyciągnęła mnie na jakąś tanią komedię romantyczną. Badziewne wyciskacze łez, za którymi baby wręcz szaleją. Miłości im się zachciewa. No kurwa mać! Miałem totalnie w nosie jej zachcianki. Wkurwiała mnie. Nie byliśmy razem, a ta zdążyła wpierdolić mi się do łóżka, wpakować swoje rzeczy do MOJEJ szafy i obudzić mnie trzy razy w ciągu jednej nocy, żebym przyniósł jej jakieś żarcie. Nie nadawałem się na niańkę. Byłem gotowy wynająć jej jakieś mieszkanie, płacić alimenty i mieć święty spokój.
Staliśmy w kolejce po popcorn. Nie mogła się zdecydować. Słony kontra słodki. Na chuj ktoś wymyślił karmelowy popcorn? Prażona kukurydza powinna być słona. Takie są smaki kina. Ostatecznie zdecydowała się na mieszany, ogromny kubeł, za który to ja musiałem zapłacić, bo przecież zaprosiłem ją na randkę. Ja, zaprosić ją na randkę.
Prychnąłem pod nosem, płacąc za żarcie i picie. Przytuliła się do mojego ramienia. Czułem się jakby ktoś lał mnie po pysku. Kilka kroków ode mnie stała dziewczyna, z którą nadal nie zdążyłem nic wyjaśnić, a ta odpierdalała cyrki.
Amanda stała wtulona w tego gówniarza, kompletnie mnie ignorując. Okej, może mnie nie zauważyła, ale on tak. Wpatrywał się we mnie bezczelnie, tak jak ja w nich. Oboje mogliśmy nie darzyć się sympatią, rozumiem, bo ja go nienawidziłem. Miał już przesrane.
- To Mandy? – Camilla wskazała na ciemnowłosą dziewczynę.
Wzruszyłem ramionami. Nie kurwa, Matka Teresa. Na szczęście ugryzłem się w język, jednak blondyna znała mnie zbyt dobrze.
- Oh, serio się nią przejmujesz? – przewróciła oczami. Zrobiłem to samo, dając jej do zrozumienia, że nie mam ochoty kontynuować tej rozmowy. – Gadałam o tym z Antem zanim przyjechałam. Nawet nie wiesz jak zniesmaczona byłam faktem, że uprawiasz seks z sześć lat młodszą uczennicą.
Antem? Czego ten frajer tak się wszystkiego czepiał.
- Nie żałuję, że powiedziałam jej o ciąży. – wzruszyła ramionami.
Wyprostowałem się lekko w szoku. Czułem pulsującą żyłkę na mojej szyi. Zacisnąłem pięść i zęby.
- Powiedziałaś jej? No kurwa brawo! – syknąłem, ruszając przed siebie.
Minąłem gruchającą parkę i wszedłem na salę. Trącałem co chwile ludzi, mając totalnie gdzieś ich protesty. Usiadłem na miejscu i wpakowałem sobie do ust garść popcornu. Karmelowego kurwa! Myślałem, że puszczę pawia, ale wpierdalałem go tylko dlatego, żeby na nią nie nawrzeszczeć w miejscu publicznym. Nie mogłem na nią kurwa wrzeszczeć, była w ciąży!
Na moje szczęście dość szybko wyłączono światło, a na ekranie pojawiły się reklamy. Odstawiłem wielkie pudło na jej kolana i napiłem się coli. Musiałem zabić ten nieprzyjemny smak, przy okazji jakoś się odstresować. Piłem i piłem. To kubek napoju czy studnia bez dna? Nie wiedziałem o co chodziło w filmie. Baby ryczały, a ja dalej piłem colę. Karmelowy popcorn nie był taki zły. Mogłem przynajmniej wkurwiać się na to, że klei mi się do zębów, a nie na… koleżankę po moje prawo.
W pewnym momencie poczułem, że mój pęcherz zaczął odmawiać posłuszeństwa. Zerwałem się na równe nogi i znów niegrzecznie przepchałem przez rząd krzeseł, do wyjścia. Jeszcze chwila i zsikałbym się w spodnie.
Z uczuciem ulgi wypadłem z toalet. Uczuciem chwilowej ulgi. Po chwili poczułem gulę w gardle. Amanda szła z naprzeciwka. Zatrzymała się z otwartą buzią, zapłakana i obróciła się na pięcie. Nie ma kurwa mowy, wracaj!
- Amando! – krzyknąłem za nią, puszczając się biegiem.
To była jedyna szansa.
Czy chciała, czy tez nie, dogoniłem ją. Złapałem za rękę i przyciągnąłem do siebie. Był późny wieczór, ostatni seans, na korytarzach pustki. Spojrzała na mnie spanikowana. Na policzkach miała świeże łzy. Te romanse wywierają złe emocje na nastolatkach. Otarłem jej policzek. Miałem taką ochotę ją pocałować. Zmarszczyłem brwi i westchnąłem.
- Przestałaś się odzywać.
Zacisnęła usta i wyszarpnęła rękę z mojego uścisku. No i wróciła mała suka.
Przyparłem ją do ściany wkurwiony. Nie tak miała wyglądać nasza rozmowa. Oparłem się jedną ręką nad nią i lustrowałem wzrokiem.
- Mam ochotę cię opluć. – rzuciła przez zęby.
- Powiedz mi jedno, dobry jest? – wypaliłem. No kompletnie nie tak miało być!
- Słucham? – wyglądała na zdziwioną.
Pokręciłem głową i zacząłem się śmiać. Po chwili syknąłem wściekły w jej stronę. Musiałem wiedzieć!

- Przyznaj, kiedy się z nim pieprzysz, marzysz o tym, żebym to był ja. Nikt nie potrafi cię tak ruchać, potrzebujesz mnie.

Od autorki:

To się porobiło :DD
Mam prośbę do wszystkich osób, które informuję. Dajcie mi znać tu czy na Twitterze czy chcecie być dalej informowani, bo wysyłam miliony tweetów, a nie wiem czy to czytacie. Z czasem przestanę wtedy informować te osoby, które nie chcą. Po co mam Wam spamić mentions?

Uroczyście ogłaszam, żeby Wam się nie poprzewracało w *biip*, że nie będę dodawała tak często rozdziałów, bo to opo skończy się w miesiąc xD

POZDRAWIAM AGĘ :D Kocham Cię, DANKE, ŻE JESTEŚ OBOK

Jeśli macie jakieś pytania ZAPRASZAM

A póki co... nowy zwiastun!