Zayn
Szukałem jej chyba
wszędzie. Jak nastolatka może rozpłynąć się w powietrzu, wchodząc do
pierdolonej toalety?! Otwierałem kolejne kabiny, mając nadzieję, że w końcu na
nią trafię. Może wyszła przez okno? Zerknąłem w tamtą stronę, ale było
zamknięte.
- Gdzie ty
kurwa jesteś… - zakląłem i nacisnąłem klamkę w ostatniej kabinie. Stawiały
opór. Zapukałem niepewnie, ale nie odpowiedziała. – Amando, otwieraj, bo je
wyważę.
Po chwili
usłyszałem jak zamek się przekręca. Drzwi się otworzyły. Brunetka stała z głową
uniesioną do góry. Po jej oczach łatwo można było wywnioskować, że płakała.
Mimo wszystko jej duma nie nakazywała by pokazać jak bardzo ją to skrzywdziło.
Wyszła z tego kibla jak pierdolona dama.
- Wolne, ale
to damski. – rzuciła tylko, mijając mnie.
Zachciało mi
się małej, wrednej suki.
Ruszyłem za
nią i próbowałem jakoś zatrzymać. Gdy żadne argumenty nie działały, złapałem ją
za rękę i mocno pociągnąłem.
- Mówię stój.
– warknąłem, gdy znalazła się tuż przy mojej klatce. Zgromiłem ją z góry.
Okropnie frustrowało mnie jej zachowanie. – Ładnie ci z fochem. – wypaliłem i
potarłem kciukiem jej polik.
- Nie będę z
panem rozmawiać. – odwróciła wzrok i szarpnęła ręką.
- A co, mama
zabrania ci rozmawiać z obcymi? – na moich ustach pojawił się cwany uśmiech.
Mała była zagubiona.
- Nie… -
szepnęła bardziej do siebie. – Tak, mama mówiła żeby nie zadawać się z
frajerami. – wypaliła i odsunęła się ode mnie.
Auć.
Przywarłem ją do ściany i przejechałem nosem po poliku. Nie miałem pojęcia
dlaczego. Dlaczego tak bardzo jej pragnąłem. Jej pewność siebie mnie
podniecała, jej strach podwajał to uczucie. Wykańczała mnie. Miała dopiero
osiemnaście lat, ale swoim seksapilem dorównywała dwudziestokilkulatce.
- Chciałbym
poznać twoją mamę, jeśli jesteś tak seksowna po niej, z chęcią bym się zabawił.
– szepnąłem do jej ucha, a mała zastygła w bezruchu, wpatrując się tępo w jeden
punkt za mną.
Odwróciłem
głowę do tyłu i przeleciałem wzrokiem po tańczących parach. Nic, co mogłoby
przykuć moją uwagę. Chyba była wystraszona. Westchnąłem i się wyprostowałem.
Podałem jej dłoń, ta bez żadnego oporu za mną ruszyła. Wpakowałem ją do taxi.
Nie uraczyła mnie spojrzeniem. Co ja takiego powiedziałem? Myślałem, że gdy
mówi się lasce jak seksowna jest, ma po tym trochę inny humor. Może miała okres.
Chujowo trafiłem.
- Wyskakuj
mała. – otworzyłem jej drzwi i podałem dłoń. Przyglądała się jej zmieszana,
może raczej zdziwiona. – Nie gryzę.
- Ja gryzę. –
wyszła z auta bez mojej pomocy.
Zaśmiałem się
pod nosem. Dziewczyna z charakterem. Schowałem dłoń do kieszeni spodni i
wyminąłem ją bez słowa, prowadząc. Skoro ma mnie już za dupka, będę grał i taką
rolę.
- Dlaczego za
mną łazisz? – zatrzymałem się przy drzwiach mojego mieszkania i przekręciłem
klucz w zamku. – Zachowujesz się jakbym zaprosił cię do siebie.
Nie usłyszałem
odpowiedzi. Zaciągnęła się powietrzem i dość głośno oddychała. Chyba ją
rozwścieczyłem. Genialnie. Na bank ma miesiączkę.
Po chwili na
korytarzu rozległ się stukot obcasów.
- Dobra, kurwa
chodź tu! – zakląłem i wychyliłem się przez barierkę. Zatrzymała się. Chciała
tego.
- Robisz ze
mnie jakąś pierdolniętą laskę, która za tobą łazi. Przypominam ci, że to ty
zaprosiłeś mnie do tego jebanego klubu! – spojrzała na mnie z dołu wielkimi,
brązowymi oczami. Zaciskała pięści i przygryzała nerwowo wargę.
- Wiem. –
westchnąłem głośno, przyglądając jej się. Teraz powinienem być kurwa miły. –
Klub nie wypalił, zapraszam cię do mnie.
Mierzyliśmy
się tak dobre trzydzieści sekund, gdy brunetka w końcu zawróciła i szybkim
krokiem weszła na piętro. Puściłem ją przodem i zapaliłem światło.
- Nic
specjalnego, mieszkanie kawalera. – rzuciłem, ściągając kurtkę i biorąc jej
płaszcz.
Pożerała je
wzrokiem. Nie wiem czy dlatego, że było ogromne, czy też dlatego, że nie była
nigdy w oazie samotnego faceta.
- Czysto tu. –
wypaliła.
Amanda
Rozglądałam
się po mieszkaniu Malika. Byłam zbyt zajęta sobą, gdy wchodziłam do budynku, że
nawet nie zwróciłam uwagi na to, w jakiej dzielnicy się ono znajduje. Cholernie
duży apartament, na ścianach porozwieszane obrazy, nowoczesne, musiały
pochodzić od współczesnych malarzy. Skąd nauczyciel angielskiego miał na to
kasę? Istniało kilka możliwości. Pierwsza, był członkiem światowej sławy
boy-bandu i miał kupę forsy. Druga, po szkole odwiedzał starsze i samotne
panie, uprawiał z nimi seks, a gdy umierały zgarniał cały majątek. Trzecia i
najbardziej prawdopodobna opcja tyczyła się tego, że Malik pożyczył klucze od
mieszkania bogatego kumpla.
- Czysto tu. –
rzuciłam, nie wiedząc co powiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że mnie obserwuje.
To krępujące.
Wybuchnął
głośnym śmiechem i pokręcił głową. Podniosłam brew. Nie takiej reakcji się
spodziewałam. W klubie mało co nie posikałam się ze strachu, gdy swoją chłodną
aurą wciskał mnie w ścianę, a teraz tu śmieje się jak jakiś nastolatek. Jeśli my
dziewczyny jesteśmy dziwne, to nie wiem jakim mianem można określić mojego
nauczyciela od angielskiego.
- Zabieram cię
do wielkiej chaty, a twój jedyny komentarz brzmi ‘czysto tu’! – pokręcił głową
i ruszył do barku, wyciągając dwa kieliszki.
- Mam ci padać
do nóg, bo zabrałeś mnie do jakiegoś mieszkania? – przewróciłam oczami i
usiadłam na białej kanapie.
- Właściciel
tego mieszkania byłby rozczarowany, słysząc, że zaliczasz jego apartament do
przeciętnych. – podał mi szampana i usiadł obok.
Czyli miałam
rację. Nie jest jego.
- Mogłam się
domyśleć, że nie masz tak dobrego gustu. – napiłam się trunku, patrząc mu w
oczy z dominacją. Najlepiej się wyluzować, jeżdżąc po kimś innym, prawda? Tym
bardziej, że to ta osoba doprowadziła mnie do takiego stanu.
Malik znów się
uśmiechnął. Był taki nieprzewidywalny. Na jego miejscu już dawno bym nie
wytrzymała i przyjebała moim czołem o coś twardego.
Jego uśmiech
był niesamowity. Rząd białych, równych zębów. Gdy się śmiał, w jego oczach
błyskały małe iskierki, a nos śmiesznie poszerzał. Chyba w duszy nadal był
dzieciakiem.
Pokręcił głową
i zamyślony przejechał dłonią po moim nagim obojczyku. Siedział na kanapie,
totalnie zrelaksowany. Stopę jednej nogi trzymał na kolanie drugiej. Tak jak to
faceci siedzą, bo przecież noga na nogę to pedał. Dotykał mnie zamyślony. Co
chwila popijał szampana, prosto z butelki. Ja sama musiałam zadowolić się
jednym kieliszkiem.
- Jesteś taka
piękna. – mruknął, błądząc palcem po moim ramieniu.
Moja złość
powoli ulatywała w powietrzu. Czułam się jakby wiercił palcem w moim
podbrzuszu, szukając punktu G, a nie miział nagie ręce.
- Tak bardzo
chciałbym cię znów przepieprzyć. Wiesz… - szeptał. – Staram sobie przypomnieć
tamtą noc. Jedyne co pamiętam to… masz pojemne gardło. – znów się zaśmiał.
Poczułam jak
zapiekły mnie poliki. Akurat z całej długiej nocy, w głowie utkwiło mu tylko
to. Chyba nie chciałam wiedzieć co jeszcze pamięta.
- Siedząc na
lekcjach wyobrażam sobie jak twój język oplata główkę mojego penisa. –
mrugnęłam kilkakrotnie. Chyba przestałam oddychać. – Że po chwili wsuwam go w
twoje gardło i pieprzę tak, że czuję jak ociera się o ścianki twojego przełyku.
Dopiłam
szampana do końca i chwyciłam za butelkę, z której właśnie pił alkohol.
Zaczęłam wlewać w siebie to co zostawił. Rozluźnia mnie to. Nie jestem wtedy
tak onieśmielona. W sumie nie bywam onieśmielona, ale Malik… jest inny.
Zazwyczaj to ja wiodę prym. Swoimi tekstami potrafię tak omotać faceta, że
robię z nim co chcę, to ja muszę doznać przyjemności, niekoniecznie on.
- Masz może
ochotę…? – mruknął.
A tu jeszcze ciekawiej.
OdpowiedzUsuńAle kto się czubi ten się lubi :)
@TheAsiaShow_xx
:O <-- mój wyraz twarzy xD
OdpowiedzUsuńZayn jest słodki a zarazem starym chujem xDD
Pędzę czytać dalej xx
@Kwiatkowska04