Amanda
Byłam
cholernie spóźniona. Po szkole musiałam szybko skoczyć do pani Tontz zrobić jej
zakupy. Oczywiście na zakupach się nie skończyło. Jak to by było, gdybym nie
została na piątkowym obiedzie.
- Mandy,
wszystko gra? Jesteś jakaś zamyślona. – Beth, to znaczy pani Tontz podała mi
talerz z kurczakiem i frytkami. Kiwnęłam niepewnie głową i zaczęłam bawić się
frytkami, maczając je w ketchupie. Nie miałam ochoty na obiad. Byłam pełna.
Pełna obaw co do dzisiejszego wieczora. Myślałam, że wyrzuciłam Malika na dobre
ze swoich myśli, tymczasem on nadal w nich siedział. W dodatku nieźle mną
manipulował. Tak bardzo nie chciałam się
z nim więcej spotkać, a tu proszę! Jesteśmy umówieni na wypad do klubu, dziś. –
Mandy mówię do ciebie! – zaśmiała się.
Beth Tontz
była aniołem. Aniołem w kwiecie wieku, ale zawsze. Uwielbiałam ją. Wpadałam co
jakiś czas, a to posprzątać, a to zrobić zakupy. Wynajmowałam od niej
mieszkanie od blisko roku. Nigdy nie robiła problemów, gdy spóźniałam się z
jakimiś opłatami. Wiedziała, że jest ciężko, gdy nastolatka musi na wszystko
zarobić sama. Traktowała mnie jak swoją wnuczkę. W sumie była samotna. Jej mąż
zmarł blisko dziesięć lat temu, a córka z dziećmi mieszkała w Ameryce i wpadała
raz do roku. Beth interesowało wszystko, jak idzie mi w szkole, czy kręcę z
jakimiś chłopakami. Opowiadałam jej praktycznie wszystko, omijając imprezy oraz
kwestię z Malikiem. Tę szczególnie.
- Tak wiem… -
bąknęłam pod nosem. – Jestem dziś zalatana. – wzruszyłam ramionami i zaczęłam
jeść.
- Tym bardziej
obiad da ci siłę! – mówiłam, anioł.
Uśmiechnęłam
się pod nosem i kiwnęłam głową. Jadłam za szybko, ale w sumie ten kurczak był
nieziemski. Kuchnia Tontz była najlepsza! Nie miałam pojęcia co mam na siebie
włożyć. Zayn powiedział, że uwielbia, gdy mam na sobie obcisłe rzeczy.
Cholernie chciałam mu się przeciwstawić, ale wiedziałam, że ubierając takie
ciuchy, wzbudzę w nim pożądanie. Mówią, że raz się żyje.
- Masz chyba
randkę z jakimś miłym chłopakiem! – starsza pani usiadła naprzeciw mnie i
zaczęła jeść swoją porcję kurczaka z frytkami.
Czy mnie można
tak łatwo rozpracować? Chociaż w sumie czym mogła ekscytować się dziewczyna w
moim wieku?
- Ummm… tak,
przepraszam… - westchnęłam i odsunęłam talerz.
- Nie masz za
co przepraszać! – uśmiechnęła się szeroko.
- Ja… będę już
szła, naprawdę się śpieszę… - odłożyłam talerz i ruszyłam do wyjścia.
Beth nie
wyglądała na szczęśliwą, ale i tak miałam już za mało czasu na przyszykowanie
się. Z bólem serca ją opuściłam i wróciłam do mojego mieszkanka. Trudno było
nazwać je mieszkaniem. Mała kawalerka, ale tylko moja. Głupio się przyznać, bo
jestem dziewczyną, ale panował w niej zbyt duży bałagan. Nie miałam czasu
sprzątać z rana. Zawsze wstawałam pół godziny po budziku, co mnie gubiło.
Odnalazłam w
swojej szafie moją nową, jeansową sukienkę. Nie miałam jeszcze ani razu na
sobie, randka z Malikiem wydawała się idealną okazją. Ruszyłam do łazienki
wziąć szybki prysznic. Byłam podekscytowana jak nigdy. Nacierałam się
ulubionym, cytrusowym żelem, wyobrażając sobie, że pieszczą mnie dłonie mojego
nauczyciela. Cholera, nauczyciel. To takie podniecające, a zarazem dziwne.
Zsunęłam dłoń na łechtaczkę. Czułam go przy sobie. Nie miałam pojęcia jak to
było możliwe, ale każdym ruchem dostarczałam sobie niewyobrażalnej
przyjemności.
- Zayn… -
jęknęłam cicho i potrząsnęłam głową. – Kurwa.
Wyskoczyłam
spod prysznica jak oparzona. Nie było już czasu, przez pierdolone ekscesy pod
prysznicem. Byłam spóźniona. Założyłam sukienkę i wbiłam się w szpilki. Szybki
makijaż nie był spełnieniem marzeń, ale coś tam poprawił i zatuszował. Można
powiedzieć, że przygotowana na spotkanie, ruszyłam do klubu. Oczywiście
taksówką. Nie miałam pojęcia jak skończy się ta noc, gdzie ja ją zakończę.
Zerknęłam na
wyświetlacz komórki. Godzina spóźnienia, Malik ani razu nie zadzwonił. Też się
spóźniał? Może robił sobie ze mnie jaja i wcale nie przyszedł? Zrezygnowana
usiadłam przy barze i rozglądałam się po pomieszczeniu. Wstawione już pary
bujały się w rytm muzyki, którą zapuszczał im DJ stojący za konsolą. Pierwszy
raz byłam w tym klubie. Był inny. Nie widziałam tu nikogo w moim wieku, raczej
studenci, może osoby po studiach. Trudno było wyłapać tu jakiegokolwiek
samotnego kolesia.
- Malibu z ananasem. – rzuciłam do barmana. Gdy
dostałam upragnionego drinka, zatopiłam się w jego cudownym smaku. Był słodki,
rozpływał się w ustach. Z każdym kolejnym łykiem czułam jak rozpala moje
gardło.
Siedziałam tak
pół godziny. Pół godziny – dwa drinki. Gdzie on kurwa był. Chciałam zadzwonić,
ale jeśli robił sobie ze mnie jaja, głupio byłoby za nim wydzwaniać. Wyszłoby
na to, że mi zależy czy coś.
„Przepraszam, że nie przyszłam, ale coś mi
wypadło.” – wystukałam smsa i zgarnęłam torebkę z krzesła. Ruszyłam do
toalety. Napoje alkoholowe źle działają na mój pęcherz.
Miałam
nadzieję, że to będzie jakiś cios dla Malika. ‘Nie przyszła, olała mnie.’,
cokolwiek. Jednak to ja dostałam cios. Pięść prosto w brzuch. No dobra,
poczułam się jakby ktoś walnął mnie z liścia. Mój nauczyciel stał przy
toaletach z jakąś laską. Widziałam go od tyłu, ruda była uwieszona na jego szyi
i chyba nie trzymała się za dobrze na nogach. Poznałam go po tych jego
tatuażach. Miał wyciągniętą rękę i chyba pisał wiadomość.
Komórka w
mojej dłoni po chwili zawibrowała. Zerknęłam na wyświetlacz i westchnęłam. To
on. No jasne, kogo innego mogłam się spodziewać.
Rzuciłam okiem
na parę. Kobieta przyssała się do szyi Malika. Potrząsnęłam głową i otworzyłam
wiadomość.
„Mi też coś wypadło, nie przejmuj się
maleńka.” – jebany chuj.
Miałam ochotę
mu przyjebać. Tak, ale najpierw z miłą chęcią wytargałabym rudą za jej kłaki.
Moja duma rozprysnęła się na miliony kawałeczków. To ja powinnam tam stać,
powinnam półprzytomna wisieć na jego szyi i go dopieszczać.
Zazdrość.
Co z pewną
siebie nastolatką robi zauroczenie starszym facetem…
Ruszyłam przed
siebie i minęłam parę, wchodząc do toalety.
- Amanda? –
usłyszałam za plecami i na moment się zatrzymałam. Przypomniałam sobie treść
smsa i pchnęłam drzwi mocniej. Zamknęłam je z hukiem wściekła.
Nie wiedziałam
co mam robić. Bezsens. Siedziałam w kiblu, gdy przez całą sytuację odechciało
mi się siku. Na dodatek ten zajebiście przystojny frajer Malik stał przed
toaletą, pewnie czekając i chcąc wyjaśnić mi tę zaistniałą sytuację. Tak
przynajmniej myślałam, ponieważ wyglądał na inteligentnego faceta, a
wyjaśnienia by się tu zdały.
Siedziałam tak
na kiblu z dziesięć minut bez celu. Podciągnęłam kolana pod brodę i cicho
pociągałam nosem. Drzwi kabin obok trzaskały z hukiem.
- Gdzie ty
kurwa jesteś… - usłyszałam bas jego głosu, cholera.
No i się wkurzyła.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze!
Ciekawe co bd dalej ;)
@TheAsiaShow_xx
Kurwa co za jebany chuj :/ - sorki za wulgaryzmy xD
OdpowiedzUsuńAz się kurczę z tego wszystkiego rozryczałam razem z nią :(
Lecę czytać dalej xx
@Kwiatkowska04