Zayn
Piątek.
Idealny dzień. Praca do piętnastej i weekend. Odliczałem minuty jak chyba każdy
dzieciak. Dwa dni spokoju. Wszystko było tego dnia piękne, oprócz siódmej i
ósmej godziny z ostatnią klasą. Amanda siedziała w jednej z ławek na końcu. Od
pewnego czasu się wyciszyła, przesiadła i była nieaktywna. Odpuściła sobie. Nie
wiedziałem czy mam się cieszyć, czy płakać.
- Żeby nie poświęcić
weekendu na pisanie wypracowania, zróbcie to teraz. Macie dwie godziny. –
rzuciłem sucho i usiadłem do biurka.
Obserwowałem
znad książki pracę uczniów, oczywiście zatrzymałem wzrok na niej. Nie często
mogłem podziwiać ją taką skupioną i niewinną. Była wręcz urocza. Nie
przypominała niczym tej seksownej i pewnej siebie dziewczyny. Miałem wielką
ochotę zaprosić ją na randkę, czy coś.
Dwadzieścia
minut przed końcem lekcji jeden z uczniów przyniósł wypracowanie. Skinąłem
głową na drzwi i go wypuściłem. Wróciłem do lektury, gdy po chwili znów ktoś
nade mną zwisał. Słodki zapach cytrusów. Amanda.
Odłożyła
kartki i ruszyła w stronę drzwi. Zagryzłem wargę i przyglądałem się jej
zgrabnej pupie. Cholera. Może powinienem zaprosić ją na jakieś piwo? W końcu
był piątek.
- Amando, nie
możesz… - mruknąłem cicho a kilkoro uczniów spojrzało w moją stronę.
Przewróciłem oczami. – Umm… co z poprawą sprawdzianu?
Odwróciła się
na pięcie i spojrzała na mnie w szoku. Podniosłem brew i czekałem na jej
reakcję. Czemu świadkiem musiała być cała klasa?
-
Zapomniałam, mogę pójść tylko… do toalety?
Skinąłem
głową, a dziewczyna wyszła.
Amanda
Pochyliłam
się nad umywalką i opłukałam twarz. Od kilku tygodni starałam się zapomnieć o
Maliku. Byłam w trakcie przenoszenia papierów do innej grupy, gdy nagle się
obudził i chciał pogadać. Albo co innego. Myślał pewnie, że się nie szanuję.
Nawet to tak wygląda, ale ja po prostu nie potrafię mu się oprzeć. Dlatego
siedziałam teraz na końcu klasy, unikałam z nim jakiegokolwiek kontaktu. Poza
tym zaczęłam się spotykać z różnymi kolesiami. Żaden z nich nie był tak
nieziemsko przystojny jak Malik, ani nie miał fajnego charakteru. Kompletne
dno.
Westchnęłam
sama do siebie i przejrzałam się w lustrze. Miałam worki pod oczami, ciągle
zarywałam nocki, wychodząc na randki, nie wiedziałam nawet momentami jaki jest
dzień tygodnia. Gdy zadzwonił dzwonek ruszyłam do klasy od angielskiego. Moje
koleżanki machały mi na pożegnanie i rzucały krótkie ‘cześć’, ‘widzimy się w
poniedziałek’. Nie mogłam się doczekać, naprawdę.
Weszłam do
klasy i stanęłam oko w oko z profesorem Malikiem. Ruszył w moją stronę. Jego
pewne ruchy zapierały dech w piersiach. Czułam się jak mała, wystraszona
dziewczynka. Nagle mnie minął i zamknął drzwi na klucz.
- Co pan
robi? – zagryzłam wargę i przyglądałam się jego ruchom.
Zaczesał
nerwowo włosy i wskazał na pierwszą ławkę.
- Siadaj,
masz niezaliczony sprawdzian. – usiadł przy biurku i podał mi kartkę. Jego
twarz nabrała rumieńców. Patrzał w okno, wyglądał na zdenerwowanego.
Zaczęłam
rozwiązywać sprawdzian, kompletnie nie pojmując dlaczego nagle kazał mi go
pisać, bez przygotowania. Przy okazji zamknął drzwi. Zaczął mnie przerażać,
albo po prostu za dużo spędzam ostatnio czasu w kinach, na horrorach.
- Proszę
pana… - mruknęłam cicho, nie wiedząc, czy mogę mu przeszkadzać.
Przeniósł na
mnie swój skupiony wzrok. Jego oczy były czarne. Czarne i puste. Zacisnął wargi,
tworząc z nich cienką, prostą linię.
- Nie już
nic… - bąknęłam pod nosem i wróciłam do pisania. Nie mogłam się skupić na
odpowiedziach. Nienawidziłam tych wszystkich epok. Wolałam pisać wypracowania.
- Chodź do
mnie. – szepnął, ciągle na mnie patrząc. Podniosłam wzrok i pokręciłam głową. –
Nie będę dwa razy powtarzać, proszę. – jego głos był dziwnie spokojny.
Odłożyłam
długopis i wstałam zmarnowana. Czego on do chuja chciał.
Kiedy
podeszłam do biurka, wiedziałam już dlaczego był taki skupiony. Jego dłoń
sprawnie rozgrzewała penisa. Powinnam uciec z krzykiem?
- Myślę o
tobie każdego wieczora… - powiedział ochryple.
Przyglądałam
mu się zszokowana. Nie, żebym widziała go po raz pierwszy. Chodziło tu raczej o
tę chorą sytuację. Po pierwsze byliśmy w szkole, po drugie… czy on sobie
właśnie zwalał, patrząc jak piszę sprawdzian?
- Panie
Malik? – zmarszczyłam czoło i mrugnęłam kilkakrotnie.
- Amando,
wszystko gra? – wstał i pogładził mnie po ramieniu.
Pokręciłam
głową i wyrzuciłam z niej wszelkie wstrętne myśli. Jebana wyobraźnia. Po chwili
skinęłam tylko w jego stronę a ten westchnął.
- Zdecyduj
się. – uciął, odwrócił się do mnie plecami i patrzał tępo w okno. – Myślę o
tobie każdego wieczora, nie mam pojęcia dlaczego. – mruknął po chwili.
Wywróciłam
oczami. No co ty.
-
Wytłumaczysz mi to jakoś?
- Nie kazałam
panu o mnie myśleć. – wydusiłam z siebie. O co on mnie w ogóle pytał? Okej,
może nie zwalał sobie na moich oczach, w szkole, ale zachowywał się jak
prawdziwy psychopata.
Zaśmiał się pod
nosem. Mówiłam…
- Co robisz
dziś wieczorem?
Otworzyłam
usta, ale zamiast tego wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam nawet w jaki sposób
mam mu odpowiedzieć. Odwrócił się w moją stronę i lustrował moją sylwetkę
wzdychając.
- Widzę cię w
małej czarnej, uwielbiam, gdy nosisz obcisłe ciuchy. Twoje cycki i tyłek
wyglądają w nich nieziemsko.
Zagryzłam
mocniej wargę starając nie zemdleć. Czułam, że moje poliki się palą. Zakręciło
mi się w głowie, gdy zmniejszał dystans, a do moich nozdrzy wdał się zapach
jego wody kolońskiej, zmieszanej z wonią tytoniu.
W tym
momencie z chęcią wcisnęłabym przycisk ‘pauza’ i uciekła gdzie pieprz rośnie.
Chyba nigdy nie czułam się aż tak niekomfortowo. Dawał mi sprzeczne sygnały i w
końcu się pogubiłam.
- Ja…ja
chyba…jestem zajęta. – wydusiłam na wydechu, jego sylwetka momentalnie się
wyprostowała.
- ‘Chyba’? –
zmarszczył brew i po chwili przewrócił oczami. – Daj spokój mała, jest piątek,
masz weekend, specjalnie wam nic nie zadałem.
No tak, w
sumie nie byłam niczym zajęta i kurewsko chciałam z nim wyskoczyć gdzieś
wieczorem.
- Co? – w
jego oczach dostrzegłam małe ogniki. Był rozbawiony.
- Muszę
oduczyć się mówienia tego co myślę. – szepnęłam i zakołysałam się na piętach.
-
Najwidoczniej tak, bo wprawi cię to kiedyś w niezłe kłopoty. – znów się zbliżył
i cmoknął mnie delikatnie w kącik ust. Przechyliłam nieznacznie głowę i
zamknęłam oczy. Chciałam więcej. Moje ciało też tego chciało. Poczułam miliony
motyli, które trzepotały skrzydłami w moim podbrzuszu. Okej, byłam spragniona i
miałam ochotę się z nim pieprzyć, ale jakoś wcześniejsze porównanie brzmiało
dziewczęco, czy coś.
- Kłopoty? –
uśmiechnęłam się nerwowo. – Nie są dla mnie, szybko wpadam w tarapaty, szybko z
nich wychodzę.
- Wiesz,
niektóre rzeczy mogą mi się nie spodobać. – przejechał palcem po mojej wardzę –
Jak myślisz, co wtedy zrobię?
Udałam
zamyśloną, by po chwili się wyszczerzyć. Był uroczy! Naprawdę uroczy, jak
nastolatek.
- Nie wiem,
pokażesz mi wieczorem. – mrugnęłam okiem. – Masz mój numer.
Ruszyłam do
drzwi i chwyciłam za klamkę. Usłyszałam za plecami chichot. Malik ruszył za mną
i przekręcił kluczyk w zamku.
- Pokażę ci
wieczorem. – szepnął cicho.
Hahaha więc chcą tego samego, już myślałam, że mu zwieje z klasy przez okno :D
OdpowiedzUsuń@TheAsiaShow_xx
LOL, jakie to.. ughr.. aż się robi ciepło xDD
OdpowiedzUsuńPędzę czytać dalej! :D
xx
@Kwiatkowska04