niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 3

Zayn

Piątek. Idealny dzień. Praca do piętnastej i weekend. Odliczałem minuty jak chyba każdy dzieciak. Dwa dni spokoju. Wszystko było tego dnia piękne, oprócz siódmej i ósmej godziny z ostatnią klasą. Amanda siedziała w jednej z ławek na końcu. Od pewnego czasu się wyciszyła, przesiadła i była nieaktywna. Odpuściła sobie. Nie wiedziałem czy mam się cieszyć, czy płakać.
- Żeby nie poświęcić weekendu na pisanie wypracowania, zróbcie to teraz. Macie dwie godziny. – rzuciłem sucho i usiadłem do biurka.
Obserwowałem znad książki pracę uczniów, oczywiście zatrzymałem wzrok na niej. Nie często mogłem podziwiać ją taką skupioną i niewinną. Była wręcz urocza. Nie przypominała niczym tej seksownej i pewnej siebie dziewczyny. Miałem wielką ochotę zaprosić ją na randkę, czy coś.
Dwadzieścia minut przed końcem lekcji jeden z uczniów przyniósł wypracowanie. Skinąłem głową na drzwi i go wypuściłem. Wróciłem do lektury, gdy po chwili znów ktoś nade mną zwisał. Słodki zapach cytrusów. Amanda.
Odłożyła kartki i ruszyła w stronę drzwi. Zagryzłem wargę i przyglądałem się jej zgrabnej pupie. Cholera. Może powinienem zaprosić ją na jakieś piwo? W końcu był piątek.
- Amando, nie możesz… - mruknąłem cicho a kilkoro uczniów spojrzało w moją stronę. Przewróciłem oczami. – Umm… co z poprawą sprawdzianu?
Odwróciła się na pięcie i spojrzała na mnie w szoku. Podniosłem brew i czekałem na jej reakcję. Czemu świadkiem musiała być cała klasa?
- Zapomniałam, mogę pójść tylko… do toalety?
Skinąłem głową, a dziewczyna wyszła.

Amanda

Pochyliłam się nad umywalką i opłukałam twarz. Od kilku tygodni starałam się zapomnieć o Maliku. Byłam w trakcie przenoszenia papierów do innej grupy, gdy nagle się obudził i chciał pogadać. Albo co innego. Myślał pewnie, że się nie szanuję. Nawet to tak wygląda, ale ja po prostu nie potrafię mu się oprzeć. Dlatego siedziałam teraz na końcu klasy, unikałam z nim jakiegokolwiek kontaktu. Poza tym zaczęłam się spotykać z różnymi kolesiami. Żaden z nich nie był tak nieziemsko przystojny jak Malik, ani nie miał fajnego charakteru. Kompletne dno.
Westchnęłam sama do siebie i przejrzałam się w lustrze. Miałam worki pod oczami, ciągle zarywałam nocki, wychodząc na randki, nie wiedziałam nawet momentami jaki jest dzień tygodnia. Gdy zadzwonił dzwonek ruszyłam do klasy od angielskiego. Moje koleżanki machały mi na pożegnanie i rzucały krótkie ‘cześć’, ‘widzimy się w poniedziałek’. Nie mogłam się doczekać, naprawdę.
Weszłam do klasy i stanęłam oko w oko z profesorem Malikiem. Ruszył w moją stronę. Jego pewne ruchy zapierały dech w piersiach. Czułam się jak mała, wystraszona dziewczynka. Nagle mnie minął i zamknął drzwi na klucz.
- Co pan robi? – zagryzłam wargę i przyglądałam się jego ruchom.
Zaczesał nerwowo włosy i wskazał na pierwszą ławkę.
- Siadaj, masz niezaliczony sprawdzian. – usiadł przy biurku i podał mi kartkę. Jego twarz nabrała rumieńców. Patrzał w okno, wyglądał na zdenerwowanego.
Zaczęłam rozwiązywać sprawdzian, kompletnie nie pojmując dlaczego nagle kazał mi go pisać, bez przygotowania. Przy okazji zamknął drzwi. Zaczął mnie przerażać, albo po prostu za dużo spędzam ostatnio czasu w kinach, na horrorach.
- Proszę pana… - mruknęłam cicho, nie wiedząc, czy mogę mu przeszkadzać.
Przeniósł na mnie swój skupiony wzrok. Jego oczy były czarne. Czarne i puste. Zacisnął wargi, tworząc z nich cienką, prostą linię.
- Nie już nic… - bąknęłam pod nosem i wróciłam do pisania. Nie mogłam się skupić na odpowiedziach. Nienawidziłam tych wszystkich epok. Wolałam pisać wypracowania.
- Chodź do mnie. – szepnął, ciągle na mnie patrząc. Podniosłam wzrok i pokręciłam głową. – Nie będę dwa razy powtarzać, proszę. – jego głos był dziwnie spokojny.
Odłożyłam długopis i wstałam zmarnowana. Czego on do chuja chciał.
Kiedy podeszłam do biurka, wiedziałam już dlaczego był taki skupiony. Jego dłoń sprawnie rozgrzewała penisa. Powinnam uciec z krzykiem?
- Myślę o tobie każdego wieczora… - powiedział ochryple.
Przyglądałam mu się zszokowana. Nie, żebym widziała go po raz pierwszy. Chodziło tu raczej o tę chorą sytuację. Po pierwsze byliśmy w szkole, po drugie… czy on sobie właśnie zwalał, patrząc jak piszę sprawdzian?
- Panie Malik? – zmarszczyłam czoło i mrugnęłam kilkakrotnie.
- Amando, wszystko gra? – wstał i pogładził mnie po ramieniu.
Pokręciłam głową i wyrzuciłam z niej wszelkie wstrętne myśli. Jebana wyobraźnia. Po chwili skinęłam tylko w jego stronę a ten westchnął.
- Zdecyduj się. – uciął, odwrócił się do mnie plecami i patrzał tępo w okno. – Myślę o tobie każdego wieczora, nie mam pojęcia dlaczego. – mruknął po chwili.
Wywróciłam oczami. No co ty.
- Wytłumaczysz mi to jakoś?
- Nie kazałam panu o mnie myśleć. – wydusiłam z siebie. O co on mnie w ogóle pytał? Okej, może nie zwalał sobie na moich oczach, w szkole, ale zachowywał się jak prawdziwy psychopata.
Zaśmiał się pod nosem. Mówiłam…
- Co robisz dziś wieczorem?
Otworzyłam usta, ale zamiast tego wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam nawet w jaki sposób mam mu odpowiedzieć. Odwrócił się w moją stronę i lustrował moją sylwetkę wzdychając.
- Widzę cię w małej czarnej, uwielbiam, gdy nosisz obcisłe ciuchy. Twoje cycki i tyłek wyglądają w nich nieziemsko.
Zagryzłam mocniej wargę starając nie zemdleć. Czułam, że moje poliki się palą. Zakręciło mi się w głowie, gdy zmniejszał dystans, a do moich nozdrzy wdał się zapach jego wody kolońskiej, zmieszanej z wonią tytoniu.
W tym momencie z chęcią wcisnęłabym przycisk ‘pauza’ i uciekła gdzie pieprz rośnie. Chyba nigdy nie czułam się aż tak niekomfortowo. Dawał mi sprzeczne sygnały i w końcu się pogubiłam.
- Ja…ja chyba…jestem zajęta. – wydusiłam na wydechu, jego sylwetka momentalnie się wyprostowała.
- ‘Chyba’? – zmarszczył brew i po chwili przewrócił oczami. – Daj spokój mała, jest piątek, masz weekend, specjalnie wam nic nie zadałem.
No tak, w sumie nie byłam niczym zajęta i kurewsko chciałam z nim wyskoczyć gdzieś wieczorem.
- Co? – w jego oczach dostrzegłam małe ogniki. Był rozbawiony.
- Muszę oduczyć się mówienia tego co myślę. – szepnęłam i zakołysałam się na piętach.
- Najwidoczniej tak, bo wprawi cię to kiedyś w niezłe kłopoty. – znów się zbliżył i cmoknął mnie delikatnie w kącik ust. Przechyliłam nieznacznie głowę i zamknęłam oczy. Chciałam więcej. Moje ciało też tego chciało. Poczułam miliony motyli, które trzepotały skrzydłami w moim podbrzuszu. Okej, byłam spragniona i miałam ochotę się z nim pieprzyć, ale jakoś wcześniejsze porównanie brzmiało dziewczęco, czy coś.
- Kłopoty? – uśmiechnęłam się nerwowo. – Nie są dla mnie, szybko wpadam w tarapaty, szybko z nich wychodzę.
- Wiesz, niektóre rzeczy mogą mi się nie spodobać. – przejechał palcem po mojej wardzę – Jak myślisz, co wtedy zrobię?
Udałam zamyśloną, by po chwili się wyszczerzyć. Był uroczy! Naprawdę uroczy, jak nastolatek.
- Nie wiem, pokażesz mi wieczorem. – mrugnęłam okiem. – Masz mój numer.
Ruszyłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Usłyszałam za plecami chichot. Malik ruszył za mną i przekręcił kluczyk w zamku.

- Pokażę ci wieczorem. – szepnął cicho.

2 komentarze:

  1. Hahaha więc chcą tego samego, już myślałam, że mu zwieje z klasy przez okno :D
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  2. LOL, jakie to.. ughr.. aż się robi ciepło xDD
    Pędzę czytać dalej! :D
    xx
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń

Za komentarz licz, że Malik zrobi z Tobą to co z Amandą aha ;) x