Amanda
Siedziałam w restauracji zapłakana. Nawet nie
wiedziałam, w którym momencie łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Czułam się
zajebiście źle. Ten dzień miał wyglądać całkowicie inaczej, a rozmowa o moim
spierdolonym życiu wszystko zepsuła. Siedziałam z zajebistym facetem, w
zajebistej restauracji, na talerzu miałam zajebistego kurczaka i płakałam.
Jestem chyba największym nieudacznikiem świata.
Lekko zmieszany Malik wyciągnął rękę ku górze
i przywołał kelnera, prosząc o rachunek. Spuściłam głowę, ale moje upięte włosy
nie miały szansy opaść na twarz i zasłonić zapłakanych oczu. Skinął głową,
zerkając na mnie. Zasłoniłam usta dłonią, by nie szlochać. Zayn zgromił
wzrokiem kelnera.
- Najmocniej przepraszam… - obrócił się na
pięcie i zawrócił.
- Chodź Amando, na nas już pora. – Zayn podał
mi dłoń i pomógł wstać.
Ciekawskie głowy klientów restauracji
obracały się za nami. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Na bank wyglądałam
jak ostatnie nieszczęście. Malik pomógł mi włożyć płaszcz, a sam wziął swój pod
pachę.
Wyszliśmy na zewnątrz. Chłodne, londyńskie
powietrze uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Zayn stanął przy krawężniku i
obserwował ruch uliczny. Jedną dłoń trzymał w kieszeni, drugą natomiast uniósł
do góry, nawołując taksówkę.
Ruszyłam w jej stronę, gdy tylko znalazła się
przy moim nauczycielu. Nogi miałam jak z waty, cała trzęsłam się jak galareta.
W odbiciu szyby zauważyłam jak czarny tusz spłynął po moich polikach razem ze
łzami. Tyle godzin poświęconych na przygotowania poszło się jebać.
Znów poczułam jak jego dłoń oplata moją.
Pomógł mi wsiąść do środka, a po chwili zajął miejsce obok. Spuściłam głowę i
bawiłam się palcami, wykręcając je.
- Przestań. – rzucił. – Nienawidzę jak ktoś
strzela kośćmi.
Zagryzłam wargę. Nie był zadowolony. Cóż…
sama bym nie była. Nasza randka trwała… 40 minut? Wydał pewnie sporo kasy na
samo żarcie, napiwek dla kelnera, a ja się popłakałam. Moje najdroższe łzy w
życiu, jeśli miałabym liczyć nowy tusz do rzęs.
- Nie mam po-jęcia dla-dlaczego ryczę…. – mój
głos się łamał. Chyba nie powinnam była się odzywać. Zawsze się kompromituję.
Machnął ręką. Nie przyglądał mi się, jak to
miał w zwyczaju, nie dotykał, ani się nie odzywał. Czułam się jak powietrze.
Dlaczego w ogóle ze mną wracał? Mogłam sama złapać taksówkę, wrócić do domu,
spakować się i wypierdolić na Alaskę.
Zmarnowana przyglądałam się miastu. Było dość
późno. Lampy uliczne były już włączone, ludzie wracali z pracy, zajęć. Jaki to
był głupi pomysł, by iść z Malikiem na randkę, po tej całej akcji z panią
McDonald.
***
- Chodź maleńka, jesteśmy na miejscu. – Zayn
pociągnął mnie za rękę, wysiadając z auta.
Rozejrzałam się dookoła, ale kompletnie nie
wiedziałam gdzie się znajdujemy. To nie były okolice mojego mieszkania, ani
mieszkania kumpla mojego kompana. Może zabrał mnie do siebie?
Chciałam o to zapytać, jednak nie byłam pewna
czy gdy znów otworzyłabym buzię, mój głos nie odmówiłby posłuszeństwa.
Odpuściłam. Nie byłam na tyle zniecierpliwiona, by go o wszystko wypytywać. Z
resztą on sam nie wydawał się chętny na jakiekolwiek dyskusje. Ścisnęłam
niepewnie jego dłoń, której nie puszczał od wyjścia z taxi. To było dość miłe
uczucie. Nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, nie chodziłam z nim ‘za rękę’.
Malik wydawał się być dominantem w związku, ale co ja mogłam wiedzieć, kiedy on
też nie miał partnerki.
W pewnym momencie zaczęliśmy schodzić po
marmurowych schodach, prowadzących do jakiegoś ogrodu. Minęliśmy ogromną
fontannę, umiejscowioną pośród różnorodnych, wijących się roślin. Droga była
długa, nie widziałam co znajduje się na jej końcu. Miałam nadzieję, że nie sala
tortur, gdzie miałabym dostać karę za spierdolony wieczór.
Szliśmy kilka minut, Malik nadal był w samej
koszuli. Wariat. Rozchoruje się, pójdzie na zwolnienie i na kogo miałabym wtedy
patrzeć na lekcjach?
- Jesteśmy na miejscu. – skinął na duże,
dębowe drzwi.
Skąd one się tam wzięły?! Dookoła była
jedynie roślinność, nigdy nie wpadłabym na to, że w tak gęstych chaszczach mogą
być ukryte drzwi.
Czułam się jak Mary Lennox, pierwszy raz
wchodząca do Tajemniczego Ogrodu. Cisnęło mi się to na usta, ale mogłoby to
zepsuć cały nastrój.
Zayn wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i zaczął
przekręcać jeden z nich w zamku. Usłyszałam jak stara machina budzi się do
życia. Po chwili klamka ustąpiła, a drzwi lekko skrzypnęły.
- Proszę przodem. – brunet nagle się zaśmiał,
widząc moją minę.
Weszłam do dość ciemnego pomieszczenia, które
nie okazało się ogrodem. Jedynym źródłem światła był blask wzeszłego już
księżyca, który wpadał do środka przez szklane sklepienie.
- Gdzie jesteśmy? – odezwałam się w końcu,
przyciszonym głosem. – To jakaś szklarnia?
Po pustym hallu rozległ się śmiech Malika. Ja
pytałam poważnie… Wytężyłam wzrok i rozglądałam się dookoła. Kilka posągów,
kolejne, marmurowe schody. W końcu moją uwagę przykuł jeden, wielki napis nad
ladą, tak mi się wydawało. ‘Kasa’.
- Jesteśmy w teatrze. – nie widziałam jego
twarzy, ale zgadywałam, że się uśmiecha, zadowolony z siebie.
Byłam w szoku. Znajdowałam się w pustym
teatrze, który został ukryty w wielkim ogrodzie.
- Chciałem przyprowadzić cię tu kiedy
indziej, ale pomyślałem w taksówce, że to idealny wieczór. – teraz to on
ścisnął moją dłoń.
Zaraz, zaraz… kiedy indziej? To on może tu
wpadać kiedy chce?
***
Moje serce biło szybciej i szybciej, gdy
razem z Zaynem wchodziliśmy po okropnie długich schodach. Zapalał po kolei
światła, a ja cieszyłam oczy eleganckim, a zarazem dość przestarzałym wyglądem
korytarza. Czułam się naprawdę jak bohaterka jakiejś książki. Uwielbiałam takie
klimaty. Nie miałam nawet pojęcia, że w Londynie znajduje się taki teatr!
- Tu są garderoby aktorów. – chodziłam za
nauczycielem jak grzeczna trusia, kiwając co chwila głową. Bajka! – No i w
końcu scena.
Przystanął i odszukał odpowiedni klucz. Znów
staliśmy przed wielkimi, dębowymi drzwiami. Te wyglądały na troszkę nowsze.
Stukałam nerwowo obcasami, nie mogąc się doczekać. Weszliśmy do środka, ale
było tam cholernie ciemno. Na dodatek Zayn zamknął drzwi. Westchnęłam i zdana
na niego szłam po pustej sali.
- Uwaga, schody. – ostrzegł mnie. Znowu
kuźwa, więcej ich tu być nie mogło!
Wsłuchiwałam się w tupot naszych stóp. Po
chwili wyczułam, że nie idziemy już po wykładzinie, schody nagle zrobiły się
drewniane, lekko skrzypiały pod naszym ciężarem.
‘Musiał tu być wiele razy, skoro tak dobrze
zna drogę…’ – przeleciało mi przez głowę.
Byliśmy na scenie. Tak mi się wydawało. Nagle
się zatrzymaliśmy. Puścił moją dłoń.
- Zostawię cię tu na chwilę, nie ruszaj się,
bo możesz spaść. – szepnął i pocałował mnie w czoło.
Kiwnęłam głową, cholera wie po co. Przecież
nic nie było widać. Wytężyłam słuch. Zawrócił. Zszedł ze sceny.
Zostawiona sama sobie zaczęłam panikować.
Bałam się ciemności, a jego nie było już obok. Dziwne. Czułam się bezpieczna, gdy był obok. Może po tylu latach znalazłam wreszcie swojego
anioła? Jeśli tak, opłacało się czekać.
Nagle oślepił mnie reflektor, który stał na
środku widowni, w przejściu między rzędami. Odruchowo zasłoniłam twarz ręką,
próbując przyzwyczaić oczy do nowej sytuacji. Obok wielkiej lampy zauważyłam
cień wysokiej, dobrze zbudowanej postaci. Zayn zajął jedno z krzeseł.
- Proszę się przedstawić. – usłyszałam jego
basowy głos. Był niezwykle spokojny, zupełnie jak podczas lekcji, gdy krytykował całą klasę, mając z tego niezłą frajdę.
- Amanda Benson, lat osiemnaście. –
wyszczerzyłam się jak dziecko.
- Dobrze Amando, co nam przedstawisz?
Przedstawię? Jakim do cholery ‘nam’?
- O mój Boże! – zaklęłam chyba zbyt głośno,
bo usłyszałam jego chichot. Szkoda, że nie mogłam teraz go zobaczyć. – Czy to
przesłuchanie?
- W rzeczy samej panienko Benson! – światło
nagle zgasło, a mój słuch momentalnie się wyczulił. Co do cholery… - Wybacz! –
znów usłyszałam śmiech. – Potrąciłem włącznik łokciem.
Reflektor po raz kolejny oświetlił scenę.
Mój nauczyciel angielskiego zabawiał się
właśnie w reżysera sztuki. Miałam przed nim improwizować.
- Nie mamy czasu Benson. – jego głos był miękki i głęboki. – Co nam przedstawisz?
Jęknęłam. Skąd mogłam wiedzieć! Tego jest
tyle, a w mojej głowie nagle pustka.
- Pani już podzię…
- Nie!
Nabrałam powietrza. Jedyną sceną, którą
mogłam odegrać sama była scena balkonowa z ‘Romea i Julii’. Dość banalne, ale
Malik nienawidził tej sztuki.
„Nazwa twa tylko
jest mi nieprzyjazna,
Boś
ty w istocie nie Montekim dla mnie.
Jest–że
Monteki choćby tylko ręką,
Częścią
człowieka? O! weź inną nazwę!”
Wczułam się. Wydawało mi się, że
jestem Julią, która rozpacza za swym ukochanym. Przeżyłam taki zawód, gdy Malik
mnie ignorował. Ja – uczennica, on – nauczyciel, żyliśmy niczym w dwóch
zwaśnionych rodach.
Zapomniałam, że tam siedział. Po
prostu mówiłam to, co leżało mi na sercu, słowami Szekspira. Gdy ostatnim tchem
wyrecytowałam monolog, usłyszałam klaskanie z widowni.
- Brawo Amando, jestem pełen
podziwu. – spojrzałam w jego stronę.
Wstał i przemieszczał się między
siedzeniami, idąc niżej i niżej. Nagle znalazł się pod samą sceną. Wyciągnął
ręce, złapał się desek i podciągnął do góry.
Moje serce znów biło jak
szalone. Zupełnie jakbym miała jakiś wewnętrzny alarm ‘seksiak na dwunastej’.
- „Stój, stój, zuchwała! Czym nie jest twym panem?” – usłyszałam z
jego ust.
Wytrzeszczyłam oczy. Był taki
opanowany i jakby w transie. Zapadła cisza, ruszył w moją stronę. Cofnęłam się
w tym samym momencie, nie dając zmniejszyć dystansu między nami.
- „Ja twoją powinnam być panią…” – przełknęłam ślinę, a na jego
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Skinął głową, bym kontynuowała.
W co on pogrywa. Z ‘Romea i
Julii’ przeszliśmy do ‘Snu Nocy Letniej’. Pokręciłam głową.
- „Niechaj
serce twe owładnie, kto ci pierwszy w oczy wpadnie. Schnij z
miłości, schnij, szalona…” – moje serce zabiło mocniej.
Poczułam jak plecami dotykam zimnej ściany.
Malik objął mnie w talii i spojrzał głęboko w oczy. Nie byłam w stanie już nic
z siebie wydusić. Pochylił delikatnie głowę w stronę mojej i złożył na ustach
delikatny pocałunek. Droczył się. Miałam ochotę się na niego rzucić, ale moje
ciało było totalnie obezwładnione. Skupiłam się tylko na jednym zmyśle, jego
dotyk.
Pogłębił pocałunek, błądząc dłońmi po moim
ciele. Jego palce wytwarzały pod moją skórą iskierki. Ścieżki podniecenia
skrzyżowały się tam na dole. W podbrzuszu czułam stado motyli. Wtedy postanowił
wedrzeć się do moich ust. Nasze języki poczęły walkę. Za chwilę miałam mu ulec.
Podciągnął mnie na swoje biodra. Sukienka podwinęła mi się na uda. Czułam pod
sobą jego pokaźną erekcję. Ruszył na środek sceny. Postawił mnie i potarł
kciukiem polik. Obrócił do siebie tyłem i sprawnie odpiął sukienkę. Po chwili
leżała już na drewnianym podłożu. Cmoknął mnie delikatnie w kark.
- Kochaj się ze mną Amando. – usłyszałam jego
seksowną chrypę tuż przy uchu.
Stanęłam przed nim. Podniósł ręce do góry,
pomagając mi ściągnąć jego koszulę. Ten cudowny tors, ramiona pokryte fantazyjnymi
tatuażami. Klęknął przede mną i zsunął powoli moje koronkowe majtki. Zagryzłam
wargę, gdy pocałował podbrzusze i zjeżdżał językiem niżej. W końcu poczułam go
w jednym z najsłabszych punktów. Zataczał małe kółka wokół mojej łechtaczki,
walcząc ze ściśniętymi udami.
- Połóż się maleńka. – polecił.
Na drżących kolanach kucnęłam. Pomógł mi się
położyć. Przeniósł się w okolice stóp i całując moje kostki zsuwał obcasy z
moich nóg. Jeden but, drugi… Rzucił je za siebie. Podniósł jedną nogę wyżej.
Całując i liżąc ją, przysuwał się bliżej i bliżej. W końcu znów jego język
zaczął pieścić moją kobiecość. Jęknęłam, gdy przeciągnął nim między płatkami.
Strasznie mnie podniecał. Szczególnie jego fach. Podniósł się.
- Uwielbiam twoje ciało. – szepnął bardziej
do siebie.
Jego język zaczął zataczać koła wokół mojego
pępka. Jedną dłoń wsunął pod materiał stanika i pieścił pierś. Kciukiem trącał
sterczący już sutek. Byłam taka podniecona…
Zawisnął nade mną i naparł kolanem o moją
waginę. Jęczałam głośniej, a on tylko się uśmiechnął. Rozpiął rozporek i zsunął
spodnie wraz z bokserkami. Swoim penisem pocierał miejsce między wargami
sromowymi, tak, jak wcześniej pieścił je swoim językiem. Zatapiał go w moich
sokach. Przyglądał się uważnie mojej twarzy. To musiał być obłędny widok. Byłam
tak rozanielona. Zaczął powoli się wsuwać i na nowo pieścił moje piersi.
Podsunął stanik do góry i zaczął je lizać. Kiedy był już we mnie, pociągnął
zębami za niedopieszczony wcześniej sutek. Odchyliłam głowę z bólu i
jednocześnie przyjemności. Zmniejszył dystans między naszymi ciałami. Swój
ciężar przeniósł na łokcie po obu stronach mojego ciała. Twarz schował w
zgłębieniu mojej szyi. Byłam mu taka oddana. Czułam jak jego gorący tors ociera
się o mój brzuch. Przyśpieszył. Nie mogłam powstrzymać się od westchnień. Malik
zaczął sapać, gryząc moją szyję.
- „Zwij
mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego sprawi, że
odtąd nie będę Romeem.” – usłyszałam jak zawył.
Zamknęłam oczy. Po widowni roznosiły się
jedynie dźwięki zbliżających się orgazmów. Wbiłam paznokcie w jego łopatki.
Zwalniał powoli dochodząc. Nie wytrzymałam. Jęknęłam wprost do jego ucha,
szczytując. Po chwili poczułam w sobie rozlewające się ciepło. Malik sapnął i
opadł na mnie, dysząc. Spojrzał w moje oczy totalnie wykończony.
- Jesteś taka piękna po seksie.
Cześć kochani! Jest trzecia nad ranem. Od dwóch i pół godziny pisałam powyższy rozdział. Jest znacznie dłuższy niż poprzednie, mam nadzieję, że to zauważyliście! :D Mam nadzieję, że nie będziecie narzekać, jeśli kolejny będzie krótszy. Chcę, by każdy rodział wprowadzał jakąś akcję, której się nie spodziewacie, dlatego niektóre są krótkie, inne dłuższe.
Nie mam chyba nic już do powiedzenia. Całe szczęście, że jutro na 9! *dziki taniec radości*
Jak się podoba?
Jeśli chcecie być informowani o nowych notkach, zostawiajcie nicki w komentarzach, bądź piszcie bezpośrednio do mnie na Twitterze @cecesky.
Kocham, buziaki!
Pierwszykomentarzniemaczasunaspacje xd
OdpowiedzUsuńTak szczerze to mialam skomentowac ze 1. Zaszalas z ta dlugoscia i 2. Czy mi sie wydaje czy na serio dodalas rozdzial o 3 nad ranem majac szkole tego samego ranka haha, na ale juz sama o tym wspomnialas :d na poczatku, po sytuacji w samochodzie, uznalam ze zayn to totalny chuj, ale potem ta sytuacja w teatrze i zmienilam zdanie ldndjsjjslsbz. Tbh o amandzie tez na poczatku mialam zdanie jak o najgorszej suce, ale to tylko po pierwszym rozdziale :o i widze tez ze slad po emmie zatarty haha xd w dodaku komplementy zena bija wszystko xd uwelbiam <3
ps, jezeli ktos moje pierwsze zdanie skomentuje "i co? Malik i tak cie nie wyrucha" to albo go wysmieje za brak kreatywnosci albo ewentualnie wysle go do przeczytania zdania powyzej, pozdrawiam :)) Xx
Mogę tylko powiedzieć, że jesteś genialna i uwielbiam twój styl pisania! Możesz mnie informować? @yep_Nialler
OdpowiedzUsuńJasne, dziękuję! :) x
UsuńWow, wow, wow! Jeste genialny i te cytaty z Szekspira pasuja idealnie :)
OdpowiedzUsuńTeż chcę do teatru.. takiego teatru.. z Malikiem xD
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału to wspaniały jak zawsze :)
wow, dzieje się. :D fajny pomysł z tym teatrem i cytatami. ogólnie mi się podoba, czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńJej Ty to masz pomysły :) Każdy rozdział przynosi coś nowego i zaskakującego. Mało jest takich opowiadań, a Tobie to wychodzi perfekcyjnie :) Zniecierpliwiona czekam na kolejne części <3
OdpowiedzUsuńjakie ty masz świetne pomysły dziewczyno ;o dziękuje Ci za rozdział, bo jest po prostu niesamowity!!! :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńI te cytaty Szekspira... Ach, zakochałam się po prostu :)
Nie mogę się doczekać NN <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
@EmpireOfMalfoy
Genialny! Jednak Malik nie jest zimnym chujem i potrafi pocieszyć dziewczynę i ta akcja w teatrze dobrze to wymyśliłaś
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne czekam na kolejne notki do następnego! :)
Zaczęłam czytać i pomyślałam "o nie znowu to samo" i przez pierwsze kilka linijek miała takie wrażenie, ze powiało nudą, jakieś super zaczarowane miejsce, nigdy niespotykane romantyczne bla bla, Malik zmięknął bla bla.. ale potem gdy weszli na scenę i rozpoczął się monolog Mandy stiwerdziłam, że wszystko co myślałam poprzednio to brednie. Takie przyjemne zaskoczenie! Tym bardziej, że aktualnie omawiamy Szekspira. Zakochałam się w tym momencie i aż śmiałam sama do siebie :) Z góry przepraszam za taki długi komentarz, ale piszę tak, może dlatego, że sama również jestem "początkująca pisarką" i tak wygląda to z mojego punktu widzenia :) CUUUDOWNY ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńAle mój fangirling brzmiał by pewno tak: lhjgskdkjnkjhsajfldsagfhlj, Szekspir i Malik jako gorący nauczyciel, awwwwww! <3
xx
Dziękuję Ci bardzo Ce, przez Ciebie chcę takiego nauczyciela w mojej szkole, niestety u mnie jest tylko stary dziad od historii, hahahahhahahh
OdpowiedzUsuńMalik jest taki gorący! Nie spodziewałam się, że w tym teatrze będą uprawiać seks. Naprawdę, potrafisz świetnie zmylić czytelnika, co jeszcze bardziej zachęca do czytania. W każdym rozdziale dzieje się co innego, nigdy nie można przewidzieć, co się stanie i to jest zajebiste. Ubóstwiam Furious xxx
No to dopiero teraz zrobiło się gorąco! :)
OdpowiedzUsuńA Malik potrafi jednak być kochanym romantykiem!
Oby nie zostawił Amandy :(
Czekam na kolejne x
@TheAsiaShow_xx
Hm, a więc tak. Przeczytałam dzisiaj Twoje ff i szczerze to nie do końca wiem co mam napisać. Nie byłam w szkole, więc mi sie nudziło, przeczytałam gdzieś, że są dwa ff o nazwie "Furious" i mają zupełnie inną tematykę, wiec mnie to zainteresowało, właściwie na początku nawet nie wiedziałam kto je pisze.. a tu bum, nasza CeCe!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ktoś Ci to mówił (oh, to logiczne, że tak!) ale świetnie piszez, akcja nie toczy się za szybko ale w każdy rozdziale coś się dzieje - i właśnie to lubię! Na początku Malik wydawał mi sie takim rasowym dupkiem, mimo że był nauczycielem wydawało mi się, że będzie typem, który przepieprzy i zostawi a tu proszę... chociaż logiczne też było to, że w końcu musiał się stać trochę bardziej "uczuciowy" bo co to za ff, gdzie główny bohater cały czas ma "jedną twarz"?
Właściwie sama do końca nie wiem o czym Ci tutaj popisałam ale wiem, że będę już kończyć. Fajnie, że zaczęłaś coś pisać, bo masz talent i mam nadzieję, że o tym wiesz!
Będziesz mnie informowac o nowych? ;)
@kostka22
Ale niespodzianka, haha, tak to ja! :D
UsuńJasne, że mogę :) x
Jak ja się cieszę, że znalazłam Twojego bloga! Praktycznie nie musiałam go szukać tylko tak przez przypadek go znalazłam i od razu się zakochałam. Świetny masz styl pisania. Jest czasem krótko, ale na temat. I naprawdę masz talent dziewczyno! Do tego ta historia jest inna. Pierwszy raz taką widzę. W wielu ff mimo, że są świetne jest to samo co w innych, a Twój przedstawia inną historię.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszy rozdziałów<3
Btw. rozbraja mnie Twoje zachęcenie do komentowania.. xd
Byłabym wdzięczna za informowanie mnie o nowych rozdziałach :D
@Love__Carrots
Ah kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńNiedawno znalazłam tego ff, więc sie nie rozpisuję i pędzę czytać dalej :d xx
@Kwiatkowska04